Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

kich jak ona i dziwić się nie było czemu, najgorsza zaś, że o płochości wiele rozgadywano i imiona młodzieży stawiano, które u siebie przyjmować miała, gdy się nie spodziewała Olbrachta.
Ten tak był zaślepiony, że choć go przestrzegano, wierzyć temu nie chciał. Pochlebiał sobie, że podniósłszy ją tak wysoko, na wdzięczne serce rachować może.
Wcale niezbudowany a smutny po północy już wyszedłem z królewiczem od niej.
— A cóż? — zawołał ledwie za próg stąpiwszy — nie szatanże ta Włoszka? i gdzie na świecie druga jej podobna? Nie miałżem ja dla niej szaleć i rozmiłować się wściekle?
Nie wtórowałem pochwałom tym, za co się królewicz niemal nadąsał na mnie.
— Wszyscy mi zazdrościcie — rzekł — i dlatego każdy cośby jej rad zarzucić, ale to cud niewiasta.
— O tem mnie wiedzieć — odparł Olbracht. — Niewiasty jak ona wesołe i zalotne, cnotliwsze są niż te, króre skromnisie udają. Tak mówi mistrz Kallimach, Experiens — dodał śmiejąc się, a on i w sprawach miłosnych experiensem zwać się może!
To mówiąc królewicz na głos począł deklamować wiersz łaciński, który Experiens na cześć pięknej Leny ułożył.
Opowiedziałem nazajutrz marszałkowi com widział, nie tając tego, że dziewczę płochem się być zdaje.
— Tem lepiej — odparł mi — więc może się Olbracht zrazić w końcu, a dobrzeby było, aby zbyt nie przywiązywał się do niej.
Opowiedziałem i łańcucha historyę, na co ramionami ruszył.
Nie stawiono żadnych przeszkód królewiczowi, przez szpary na to patrzając.
Zajęty służbą moją komorniczą przy panu, więcej teraz mogłem przypatrzeć się pracowitemu życiu jego.