Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedział to dobrze z wyprawy Kaźmirza i z usposobienia Węgrów, z położenia ich twierdz, z obronności kraju, że wojna z niemi łatwą nie będzie.
Wcale inną rzeczą było wojować niesforne kupy tatarskie, które padały impetem jak szarańcza na wojsko, usiłując je oskrzydlić, zasypywały je strzałami, a gdy się nie udało rozbić go, uchodziły, i dopiero w pogoni odwetu próbowały.
Ten kto raz z niemi do czynienia miał, oględnie szedł, języka dostawał, dostał kroku w pierwszej chwili, zawsze ich potłuc musiał.
Tałałajstwo to ani zbroją, ani orężem nie równało rycerstwu naszemu, liczbą tylko przemagało czasem, a i tę na oko powiększali tem, iż koni luźnych z sobą moc ciągnęli.
Na Węgrzech wojna była i w polu ciężka, bo tam kraj w większej części wzgórzysty, rzeki znaczne a grody nad niemi mocne. Więc po zameczkach załogi, do których się dostać wiele czasu wymaga i trudu, a nieprzyjacielowi z nich wypaść, niepokoić, urywać bardzo łatwo. Żołnierz też zaciążny niemiecki, czeski i węgierski dobrze zbrojny i w boju zahartowany, dla obcego więc, który gościem przychodzi dobrze nie znając gruntu pod nogami — twardy orzech do zgryzienia.
Olbracht choć sobie ufał, a więcej jeszcze rycerstwu polskiemu, nieulęknionemu i z Warneńczyka czasów znającemu Węgry, przecież zcicha mówił, że się lęka, aby tam laurów zdobytych nie posiał. Ale ojciec nakazywał, nie można było się opierać — iść musiał.
Nim się to jednak rozpoczęło, król potajemnie do Pragi słał Kallimacha, któremu ja za tłómacza dodany zostałem, szczególniej dlatego, żem króla czeskiego dobrze znał chłopięciem i on mnie lubił dosyć.
Ażeby nas nie śledzono i nie podejrzywano, a wstępu na dwór nie zabroniono, bo tam przy słabości Władysława