Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/007

Ta strona została uwierzytelniona.



Mało co czasu zostawało do naznaczonego na 15-go sierpnia zjazdu w Piotrkowie, tak że my z Bobrkiem, aby się przekonać jak szlachta myśli i kto jej przewodzi, musieliśmy lecieć jak oparzeni, chwytać w lot słowa, zgadywać co się gdzie gotuje, aby królowa z biskupem Fryderykiem mogła coś radzić na to. Bo na samego Olbrachta, który sobie ze wszystkiego drwił, spuścić się nie było można. Ściskał i całował matkę, dziękując jej za opiekę, bratu żartobliwie obiecywał, że gdy królem zostanie, to się go postara papieżem zrobić — a co się miało stać, o to się bynajmniej nie frasował! Słuchał piosnek, śmiał się z żartów i popijał owe sławne piwo Piątkowskie, które i Fryderyk lubił.
Gdym zbiwszy się haniebnie na siodle z mojej wycieczki z doniesieniem powrócił, a królowa, młody Fryderyk i Zygmunt natychmiast się zebrali słuchać cośmy przywieźli, dla porównania z tem co do nich inną doszło drogą — Olbracht, jakby mu wcale nie było pilno, począł się z mojej sukni podróżnej wyśmiewać i najpierwsze pytanie zadał, gdzieśmy najlepsze piwo pili.
Mnie już to lekceważenie głównej sprawy, dla której wszyscy pracowali, tak podrażniło, żem na to odpowiedział sucho:
— Piwo warzą dopiero dla miłości waszej, i o tośmy się dowiadywać jeździli, a o innem nie wiemy nic.