Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/008

Ta strona została uwierzytelniona.

Uderzył mnie po ramieniu.
— Gadajże co przywozisz! — rzekł.
A było o czem. Wiedzieliśmy, że z naprawy Oleśnickiego Janusz z bratem Konradem do Piotrkowa w tysiąc koni rycerstwa i z tłumem drobnych panoszów ciągnęli niedarmo.
Choć Wielkopolska królowi nieboszczykowi była powolną, a no teraz odezwało się i tu przywiązanie do dawnych panów, Kaźmirzowi zadawano, że kraj wojnami zniszczył, że zamki i grody zaniedbane zostawił w ruinie, a nawet, że tego zbója Szafrańca, co kupców rozbijał i zabijał, ściąć kazał. Kładziono mu na karb i śmierć Tęczyńskiego i oderwanie ziem dla Litwy i wiele innych grzechów.
O Olbrachcie zaś mówiono, że gorszym będzie jeszcze, bo bez Włocha doradzcy stąpić nie może.
Oprócz tych, co Mazowieckiego Piasta prowadzili, inni dlatego, aby się Litwa nie oderwała, Aleksandra wybierać chcieli, aby znowu obu krajom panował; naostatek Rafał Tęczyński marszałek i reszta panów z Tęczyna, a z niemi Krakowianie, woleli już Zygmunta niż płochego Olbrachta.
Nikomu tajemnicą nie było, jakie prowadził życie, lecz toby mu przebaczono łatwo — a Kallimacha nie chcieli ziemianie, czując, że w nim mieli nieprzyjaciela.
Czasu zaledwie kilkanaście dni pozostawało do zjazdu w Piotrkowie. Królowa dała swoich pieniędzy, aby zaciągi powiększyć i przynajmniej dwa tysiące zbrojnych dać synowi, które Fryderyk miał prowadzić, bo się sam do tego gorąco nastręczał.
Naprędce jednak pościągawszy co było można, nad tysiąc sześćset koni się nie zebrało. Oprócz tego było własnego Olbrachtowego dworu głów do dwóchset, ale nie wiele wartych, tyle tylko, że zuchwałych.
Postanowiono się do Piotrkowa nie opóźniać, zamek i miasto zająć, tak, aby Mazury i co było niechętnych zepchnąć na przedmieścia.