Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/010

Ta strona została uwierzytelniona.

Naprzód tedy ci, co Aleksandra chcieli, poczuli się w tak małej liczbie, że nawet począć nic nie śmieli.
Tęczyńscy, którzy Zygmunta życzyli, zrazu dosyć pociągnęli za sobą, ale jawnem było, że Zygmunt przeciwko bratu występować nie życzył sobie, że królowa też popierała starszego, a drobniejsi panoszowie ujęci poufałem obejściem się Olbrachta, poczynali się skłaniać ku niemu.
Pomogło i to, że Kallimacha nie było, a wieść rozpuszczono, jakoby do swej ojczyzny miał powrócić i już w Polsce się nie ukazywać.
Próbowali Mazury, mając tajemne poparcie arcybiskupa, swoich książąt zalecać, ale, że Zbigniew z Oleśnicy dla puchliny na którą cierpiał, sam przybyć tu nie mógł, a od siebie nikogo nie przysłał, coby skutecznie mógł przedsięwziąć, i że myśmy biegali, poili, namawiali, pilnowali i straszyli, gdy przyszło do okrzykiwania, a nasi pierwsi Olbrachta obwołali, huknęli, zagłuszyli innych, i nikt już głosu podnieść nie śmiał.
Mazury uszy pospuszczawszy, widząc, że najmniejszej nadziei mieć nie mogą, wołali jako drudzy.
Był na to przygotowany Olbracht, aby gdy go okrzykną, wielką ucztą ten cały tłum ugościć. Nie żałował na to. Jakby cudem stanęły stoły z desek, całe niecki mięsiwa, całe stosy chlebów a wina, piwa i miodów, nietylko cośmy z Krakowa przywieźli, ale co Piotrków i okolica miała. Myślę, że potem parę miesięcy najmniej samą wodę pito. Więc wesele wielkie, ochota, śpiewy, a przytem i zwady i bójki do białego dnia trwały.
Mnie nowo obrany król z pismem zaraz do Gniezna do arcybiskupa wyprawił, oznajmującem mu o wyborze i upraszającem zarazem, ażeby obyczajem dawnym na koronacyę zjechał do Krakowa.
Wprawdzie biskup krakowski, brat Fryderyk chętnie się go ofiarował zastąpić, ale nie życzyła sobie tego królowa, ni Olbracht.