Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.

niepotrzebnie w służbę zaprzęgam, gdy mnie już na zamek rwano, bośmy musieli przygotowywać wszystko do uroczystości koronacyjnej.
Olbracht lubił zabawy, uczty i sądził, że niczem się więcej przypodobać ludziom nie może, jak wyprawiając im wspaniałe i obfite gody. Szczególniej zaś dla ludu krakowskiego, który go znał, bo się tam od dziecka między nim kręcił, chciał w rynku wydać bankiet taki, aby go wieki pamiętały.
Zawczasu zakupiono napojów tyle, iż zdawało się, że ich największa zgraja nie wysączy; wołów też, baranów, ptactwa, zwierzyny, które miano piec całe.
Nie będę ja tego opisywał, boć takie gody zawsze się jednako poczynają i tem samem kończą. Zrazu dużo wesołości, śmiechu, śpiewów, pod koniec łby rozkwaszone, gawiedź pobita, gwałty, guzy i rany.
Na Wawelu uroczystość była wspaniała bardzo, bo oprócz Władysława i Aleksandra, cała rodzina jej była przytomną (córki wyjąwszy), dużo panów, nawet tych, co się zdawali przeciw królowi być, kler liczny. I umysły się jakoś ku młodemu panu skłaniać zdały. Mówiono: gdy go arcybiskup namaści, łaska Boża i duch święty na niego zstąpi. Zdolny jest, mężny rozumny, ambicyi ma dosyć.
Zbigniew Oleśnicki, arcybiskup, choć się na nogach opuchłych okrutnie ledwie już trzymał, i zmarł niebawem z choroby tej, jak przyrzekł przybył, i króla sam w asystencyi innych koronował.
A muszę to powiedzieć, że gdy mu miecz dał, i on, wydobywszy go z pochew, na cztery świata strony nim zamachnął, aby okazać, iż miary i ojczyzny bronić będzie, było mu pięknie i bohatersko się wydawał. Były nań zawsze takie momenta, ale wkrótce potem, gdy śmiech szyderski usta mu skrzywił sposobem Kallimachowym, innym się stawał.
Kiedy nazajutrz, po hołdzie mieszczan w rynku, który król na majestacie przyjmował, wyprawiono dla mieszczaństwa i ludu ucztę, choć na zamku gości do-