Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

Płakał, gdy mówił o tem.
Cały ten dzień zszedł na naradach mniej więcej tej samej treści, i nie sądzę, ażeby, oprócz ogólnych obietnic wzajemnej pomocy, nierozerwanego braterskiego związku, coś tu stanowczego postanowiono.
Wojna, przy której Olbracht twardo obstawał, uznana w tej chwili niemożliwą jeszcze, odłożoną nieco, ale zaniechaną być nie mogła. Zręcznie za nią przemawiał król i miał okazać Kallimachowi, iż nawet do pokrzepienia władzy przyczynić się ona musiała.
Pół dnia potem jeszcze gwarzyli z sobą o młodszych latach. Władysław oddawał upominki dla matki i sióstr. Wzajem się poobdarzali bracia, a z góry można było pewnym być, iż ani on o sobie nie da, ani o Kallimachu mogą zapomnieć. Skorzystał więc najwięcej Włoch, który złoto lubił i do niego się zręcznie przymawiać umiał. Naostatek, po serdecznych uściskach, kielichach i wykrzykach, wszyscyśmy razem opuścili Lewoczę, bo i ja już tu z wozami nie miałem co robić.
Nieraz potem słyszałem domysły i opowiadania o tem, co się tam w takiej tajemnicy na zameczku w górach dziać mogło, co tam radzono i postanowiono? Nie mówiłem nikomu, czegom świadkiem był, ale zapisać to mogę tutaj, iż wistocie słów było wiele, ale z nich w końcu żadne dojrzałe ziarno nie wykłuło się.
Powróciwszy do Krakowa, pośpieszyłem do matki, która niespokojnie na mnie oczekiwała, a rad też byłem i to kurczątko zobaczyć, do mojej Luchny tak podobne. Rozumie się, że stara mnie też na spytki wzięła, nad czem obradowano; alem, nie kłamiąc, mógł powiedzieć, że bracia się do siebie zbliżyć i wzajemną sobie przyjaźń poręczyć chcieli. Król powróciwszy wziął się niepomału do spraw publicznych, aż z miłem zdziwieniem patrzałem nań, sądząc, że