Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/064

Ta strona została uwierzytelniona.

pletli koszałki, aby siebie oczyścić, i nikt im nie wierzył.
Potem gońcy nadchodzić zaczęli, opowiadając różnie. Naprzód, że wyżebrany posiłek litewski, ledwie się połączywszy z wojskiem króla, zaraz od niego odstał. Krzyżacy też zawiedli... Mazurów tak jak nie było.
W ogóle ktokolwiek nadciągnął ztamtąd, nic dobrego nie przynosił. Każdy przybywał posępny, z twarzą zżółkłą, milczący, tak że trudno co z niego dobyć było... a z czego się wyspowiadał, trwożyło i smuciło. Nic szczęśliwego nie rokowano z wyprawy. Dalej ci co się przywlekli do Lwowa zaczęli opowiadać, że król chorzał i że niezawsze na koń siąść mógł, a na wozie go podwożono pod czas. Zrywał się na koń, ale znowu zaniemógłszy, zbroję zrzucał.
Przyszła wiadomość, że oblegano Soczawę, ale miasto się broniło okrutnie, a lud okoliczny przeciwko najazdowi, który mu kraj niszczył, był tak zajadły, że nikt się od kupy na krok oddalić nie śmiał, bo po zaroślach i wąwozach czatowano i ubijano.
Wszyscy byli zrażeni i zniechęceni, żywności zaczynało braknąć, a tu zima, nadchodziły srogie wiatry a słoty.
We Lwowie już ci, co królowi sprzyjali, o jedno Pana Boga prosili, aby cało wyszedł z tej imprezy, którą mu wszyscy naówczas odradzali, a wywiódł wojsko z tego kraju, którego zawojować nie było tak łatwo jak się spodziewał.
Wołoszyn zamiast przeciwko Turka z nami iść, miał go za sobą i posiłki nawet od niego otrzymywał.
Jeden z pisarzy królewskich przywiózł naostatek pocieszającą wiadomość, że za pośrednictwem Węgrów ze Stepankiem miał być pokój zawarty i przymierze, poczem zaraz wojska puścić się naprost przez bukowińskie lasy nazad do domu zamierzały.
Wszyscy się wielce uradowali temu, i lżej odetchnęli. Kazano się nam króla wrychle spodziewać