Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

Ztąd nieustanne nieporozumienia i waśnie. Donoszono fałszywie ojcu o ucisku, jaki córka cierpieć miała, a Aleksandrowi serce psowano, nieprzyjaciół w tych ludziach najbliżej żony stojących wskazując mu.
Więc, choć się oboje serdecznie do siebie zbliżyć i pokochać chcieli, nie dopuszczano.
Ukazał się li, uchowaj Boże, ksiądz nasz na dworze, czasu gdy księżna występowała, a przemówił co do niej, choćby najniewinniejsze słowo, wnet skarcono o gwałtowne namowy i nawracanie, i listy przychodziły piorunujące od ojca... Napróżno księżna odpisując na nie poprzysięgała, iż jej nie czyniono żadnego gwałtu, żadnym przymusem nie nękano, doniesienia sług złośliwe więcej ważyły.
Ten zaś dwór moskiewski, od ojca duchownego począwszy, diaczków, pisarzy, aż do ostatniej służebnej, taką jakąś tchnął nienawiścią do wszystkiego obcego, iż jej niczem przejednać nie było można. Odosobniali się dobrowolnie, kryli, zamykali, i niemal dotknięcia i spojrzenia obawiali, a wszystko na złe tłómaczyli.
Na samym więc dworze było jakby rozpalone ognisko, niegasnące nigdy, które podsycało wzajemną niechęć. Aleksander zaś nie był człowiekiem, coby mocnem słowem i okazaniem woli swej poskromił niechętnych i zmusił do uległości. Łagodny, dobry, ramionami poruszał, żonę cieszył jak umiał, gdy płakała szukał dla niej zabawek i rozrywek, ale w końcu zeszło na to, że oboje oddychali dopiero, gdy sami pozostali: W. księżna w swojej kaplicy i teremie, Aleksander z Ciołkami, muzyką i staremi dworzanami.
Już podówczas marszałkował u niego kniaź Michał Gliński, Rusin, mąż postawny, wymowny, zuchwały a ambicyi wielkiej.
Mając to właśnie, czego Aleksandrowi brakło, śmiałość wielką, prowadził go jak chciał.
Koso już naówczas na niego inni ludzie pomiarkowańsi spoglądali, szczególniej Krzysztof Ilinicz sta-