Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.

nym nie byłem, a przybywszy na miejsce zrazu to można było przewidzieć, że ani ci co Zygmunta prowadzili, ani Władysławowi nie utrzymują się przeciw Aleksandrowi. Prosta rachuba, dzieło Jagiełły i Kaźmirza utrzymać i umocnić kazała, a nie burzyć je.
Wybór posłów litewskich, których na zjeździe polskim bodaj poraz pierwszy oglądano, bardzo też był szczęśliwy. Powaga biskupa Tabora, pańskie wystąpienie Radziwiłła i zręczność a żywy umysł wojewody trockiego, zaraz Polaków ujęły.
Olechnowicz kuchmistrz niby poufale się z tem odzywał, że Aleksander bodaj siłą gotów jest prawo swe do korony popierać.
Kardynał jak skoro tylko zmiarkował, iż na stronę Aleksandra szala się przeważyła, natychmiast się za nim oświadczył. Zygmunt żadnych starań nie czynił.
Stanęło więc wszystko za wzajemnem porozumieniem Litwy i Polski, z utrzymaniem starego związku i powszechnem uradowaniem, którego może tylko panowie Krakowscy nie podzielali. Lecz i ci przycichli, sami się pozostawszy.
Zaledwie się tu sprawa zakończyła, wyprosiłem się u ks. Łaskiego do Wilna z powrotem, a nigdym za młodu tak nie pędził dniem i nocą, ani się czuł tak rzeźwym i niezmordowanym jak teraz.
Późno, późno nad zachodem uśmiechnęło mi się życie.
W Wilnie, dzięki Bogu, zastałem wszystko tak jak pragnąć mogłem, a przygotowania weselne powierzone Sliziakowi, mimo jego niedołęztwa, nie zostały zaniedbane.
Ponieważ koronacya królewska do pierwszych dni ostatniego miesiąca, na adwent odłożoną być musiała, gody moje ją poprzedziły.
Miałem do wyboru dwa dwory do mnie należące: krakowski i wileński, nie chciałem sam rozstrzygąć