Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

przesadzać kazał — pobiegłem na zamek, chcąc go widzieć na własne oczy.
Trudno się było dostać tak go osaczono, a samych lekarzów gromada nie dopuszczała nikogo, bo każdy chciałby był króla ratować.
Wieczorem, napróżno w krużgankach kilka godzin przestawszy, a języka nawet pewnego nie mogąc zyskać, poszedłem do pana Macieja z Miechowa, który pewnie ze wszystkich doktorów, jakich naówczas Kraków miał, najuczeńszym był, chcąc od niego się coś dowiedzieć. Wiedziałem iż niechybnie jego też do porady Maciej z Błonia wzywać musiał.
Znalazłem go bardzo zasępionym, a na pierwsze pytanie moje, nim się odpowiedzieć zebrał, twarzą i ruchem rąk dał mi znać, jak małą miał uzdrowienia nadzieję.
— Z paraliżem ruszonych — rzekł nareszcie — mało kto potem władzę zupełną odzyskuje i do całkowitego zdrowia przychodzi. Długo jednak podczas nędzny żywot ciągnąć mogą. Z temperamentu królewskiego wnosząc, sądzę że gdyby spokojnym był, pierwsze to ruszenie przebolałby może i dźwigał się. Ale na tronie spokoju nie ma, tem trudniej o to, gdy jak u nas dwa różne państwa w jednych są rękach, a troska nie o te, to o drugie nieustanna. Dosyć jednej złej od granic wiadomości, aby co sejm nie dokonał... dopełniła. Dodajcie do tego — ciągnął dalej Miechowita nasz — że lekarzy około niego będzie siła, a z tych każdy swój sekret ma, radby leczyć po swojemu, chory zaś łatwowierny każdy, i chętnie coraz nowego się chwyta. Więc co jeden naprawi, drugi popsuje... A no, w rękach Bożych życie mocarzów! — dokończył skłaniając głowę.
Radził pan Maciej, aby Aleksandra w Krakowie zatrzymano na Litwę nie puszczając, gdzie zawsze zgryzot i umartwień podostatkiem go czekało.
Ale właśnie tam dla niebezpieczeństwa od Moskwy i Tatarów najpotrzebniejszym był.