Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

Ja zaś, dzięki Opatrzności, za to co przecierpiałem, sowicie i nad miarę zostałem wynadgrodzony przez Kingę. Choć siwy włos miałem na skroni, serce przez nią odmłodniało.
Na sejmie lubelskim co zaszło, nie warto zapisywania, bo się duchowieństwo z panami świeckiemi, senatorami przez czas cały ujadało o prawa swe, o miejsce w izbie, o dawną tę przewagę stanu, której odzyskać już nie mogło, bo ją król Kaźmirz złamał, do słusznej doprowadzając miary.
Donoszono z Lublina, że król ciągle chorzał, pokładał się i jak do Lublina niemocen się wlókł, tak go ztamtąd wzięto na Litwę do Wilna, nie silniejszym jak był.
Na rękę to właśnie było Glińskiemu, gdyż umysł strwożony chorobą także osłabł i władać nim było łatwo.
Z naprawy to Glińskiego wezwano podówczas człowieka, o którym różnie po świecie mówiono, bo jedni go cudotwórcą głosili, drudzy mienili oszustem.
Nikt naprawdę nie wiedział co zacz był, bo on się sam Grekiem mienił z książęcego rodu Laskarysów, choć pono prostej akstrakcyi był i na naszej ziemi się rodził. Ten nie wiadomo zkąd przybywszy do Olkusza, a potem do niejakiego Balińskiego, z córką się jego ożenił i u niego na wsi osiadł, nagle jako wielki doktór zasłynąwszy, któremu równego korona nie miała.
Sławny bęben za górami, powiadają, tak też i ów Baliński w ustach ludzi łatwowiernych zasłynął, że się do niego z dalekich ziem, a szczególniej mieszczanie bogaci z Krakowa cisnęli. Pielgrzymowali do niego do Balina, w chłopskich chatach mizernie się tuląc, którym on lekarstwy i czarami wiele obiecywał, a gdy się ślepej kurze ziarnko trafiło, umiano z tego korzystać.
Płynęli ludzie i pieniądze, a doktór czarnoksiężnik od bogatszych nie brał mniej nad sto czerwonych zło-