Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

znalazł się w okolicy Krakowa, gdzie w Zwierzyńcu w klasztorze wraz z żoną mieszkał. Ztąd do ks. Paulinów dostał się na Skałkę. Tu go wyśledziwszy Miedzielski, pisarz kanclerski, pochwycił i osadził w biskupiem więzieniu, gdzie długo nędznie siedział, chorzał i przez litość go nakoniec wypuszczono.
Nietylko lekarstwami się zajmował, ale alchemią i astrologią, i kunsztami różnemi, na które, jak powiadano, u bogatych mieszczan krakowskich, ludzić ich umiejąc, wiele pieniędzy naściągawszy, w ostatku przepadł bez wieści.
Naostatek stało się, jak Michał Gliński chciał. Król, królowa, dwór, zaciążny żołnierz, Racowie i Czechy, wyruszyło wszystko ku Lidzie, a ja tegoż czasu gońcem od kanclerza potajemnym na Szlązk do Głogowa, po księcia Zygmunta.
Podróży opisywać nie warto, choć czasu jej niemało zażyłem biedy, bo mi i konie padały i ludzie chorowali po drodze dla pośpiechu i niewczasu, jam zaś, cudem łaski Bożej, wytrzymał i cało przybyłem na zamek, a naprzód do gospody w miasteczku.
Pierwszy to raz mi się na Szlązku rozpatrywać przyszło i w tych krajach, nad któremi Zygmunt miał panowanie. Prawda, że tu Niemców zasiadłych znalazłem jak mrowia, i że mi to kraj mierziło, ale też porządek, ład i gospodarstwo lepsze niż na Litwie. Ponieważ mnie tu nie znano, ani kto wiedział z czem przybywam, łatwo się było rozsłuchać o królewiczu, o którym wszyscy mówili, jako o panu dobrym, sprawiedliwym, rządnym, chwaląc sobie, iż się pod jego moc dostali.
Szedłem zaraz na zamek, który mi się też wydał pańskim i cale okazałym, a dosyć obronnym. Tu dwór prawie książęcy, możność i okazałość pewną oznajmywał, w której się kochał Zygmunt, ale zbytku w tem i marnotrawstwa nie było.
O czem w Polsce u nas cale słychać nie było, na zamku już mi powiedziano, iż przybrawszy sobie