Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

okrzyknięto jednogłośnie, jechali kanclerz Łaski z Drzewickim podkanclerzym, aby go na koronacyę do Krakowa przywiedli.
Świetny orszak Litwy i Rusi towarzyszył Zygmuntowi, ludu się zebrało dosyć, ale ów obrzęd acz wspaniały, innym, które ludzie pamiętali nie dorównywał. Sam nawet zamek nasz krakowski, bardzo zaniedbany i opuszczony smutnie wyglądał, potrzebując odbudowania i uporządkowania nowego, na które czasu nie stało. Jedne izby malowane przez Wielkiego, ostały się jak były.
Ze wszystkich ziem i krajów niemałe było zbiegowisko tak duchowieństwa jak przedniejszych ziemian. Były uczty, okrzyki, muzyki różne, biesiady dla ludu, pieniędzy rzucanie, potem uroczyste przyjęcie hołdu od miasta w rynku na majestacie, igrzyska i turnieje.
Krakowskie mieszczaństwo stało o to, aby nowemu panu podarki przyniosło, którychby się wstydzieć nie potrzebowało i wszyscyśmy naówczas co kto miał przedniejszego chętnie na to składali.
Przy stołach bratali się Polacy z Litwą i Rusinami, przepijali do siebie i braterstwo poprzysięgali, ale niechęci też wiele się taiło pod temi i niewszyscy tak dobremi byli jak się okazać chcieli.
Sama Litwa na dwa obozy była podzielona, z których jeden trzymał z Iliniczem i Zabrzezińskim, drugi z Glińskimi, a ci z sobą nieprzejednani jak byli, pozostali, wzajem zemsty pragnąc.
Gliński zaś, który długo Niemcom służył i stosunki z niemi zachował, nietylko na Rusi i w Moskwie szukał sprzymierzeńców, ale i na Czechów i Austryaków poparcie rachował.
Wszystko to zrazu nie tak jawnem było jeszcze, ale się później odkryło, gdy Gliński nadzieję stracił, że król Zabrzezińskich dla niego poświęci i Litwę mu da w ręce.
Sprawa między kniaziem Michałem a Zabrzeziń-