Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/079

Ta strona została uwierzytelniona.

strzał, zawieszonych suknem jak inne. Na środku był stół suknem do dołu okryty, krucyfiks na ścianie, ławy do koła, komin także szeroki i wielki, w którym się jeszcze świeciły resztki dogorywającego żaru. Po cichu weszli tutaj, a król usiadł w krześle opodal, blady i milczący. Twardowski nic nie mówiąc rozłożył na stole czarnoksięzkie przybory, obejrzał się w koło, i kazał dworzaninowi krucyfiks wiszący na ścianie zasłonić. Król nic nie rzekł na to, jakby nie widział lub nie uważał. Stanął wreszcie mistrz w przeciwnym końcu sali od króla, i już mając rozpocząć zaklęcia, rzekł do Augusta:
— Proszę Waszej Królewskiej Mości o szczyptę włosów nieboszczki Królowej Jej Mości.
August szukał pośpiesznie na piersiach drżącemi rękoma, i wyjąwszy książeczkę czarną zapiętą klamrą złotą, dał z niej trochę włosów dworzaninowi, który je Twardowskiemu zaniósł.
— Racz Wasza Królewska Mość pamiętać, abyś się nie poruszył, ani zagadał, ani odzywał, gdy się duch okaże, bo inaczej i Waszej Królewskiej Mości i mnie się co złego wydarzyć może.
Na to król głową skinął, nie mogąc słowa przemówić, znać było po nim że drżał mocno, a usiłował pokryć pomięszanie swoje; oczy jego bardziej się jeszcze powiekami osłoniły, ciężki oddech dobywał się z piersi, twarz zbladła i żyły nabrzmiały na skroniach, ręce konwulsyjnie ściśnięte ścięły się jedna w drugiej.
Jeszcze tylko chwila, i mistrz już począł wywoływać ducha, paląc włosy królowej u lampy. Wszczął się od nich dym ciężki po komnacie, i jakby mgła na nią padła. Potem zajaśniał żywiej płomień lampy, drzwi przeciwne tym któremi weszli, otwarły się z trzaskiem i wsunęła się postać, jakby nie tykając ziemi. Była to piękna kobieta, niewielkiego wzrostu, lecz kształtnej kibici, smutnej twarzy, niebieskich oczu, jasnych włosów, w białą tylko osłoniona szatę, z pod której przeglądał strój bogaty. — Oczy jej zwrócone były w stronę, w której znajdował się August. Szła