Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/083

Ta strona została uwierzytelniona.

kazuj się tu i dozwól ludziom zapomnieć przynajmniej o tem. Jeśli ci nie chodzi o siebie, szanuj w tem wolę króla i jego spokojność. Gdy cię tu nie ujrzą, pogłoski ustaną, łatwo będzie zadać fałsz rozsiewającym je, nikt im nie da wiary.
Twardowski potrząsając głową odpowiedział:
— Myślisz-że waszmość, iż mnie jak pierwszą z brzegu bezzębną babę, co lata na łopacie, można dowoli wezwać, a potem wypchnąć za drzwi kolanem? Alboż ten co wyzwał ducha ze świata lepszego, nie potrafi człowieka wywołać z tego świata na inny?
Dworzanin trząść się począł i blednąć.
— Ależ mistrzu, odpowiedział prędko — za cóż byś się miał mścić i co cię mogło w tem obrazić? Idzie tu o twoją spokojność, o twoją sławę.
— O moją!! Ho! moja się niczego nie lęka, głupiemu ludowi zamknę gębę gdy zechcę, i oczy byle czem zamydlę — bądź spokojny.
— Nie sądź tak waszmość, odrzekł jeszcze pośpieszniej dworzanin. Nie sam głupi lud, jak go zowiesz, będzie na czary około króla odbyte wrzeszczał. Dowiedzą się łatwo panowie radni i senatorowie, a co gorsza biskupi, wezmą cię jak którego z tych księży, których prześladują i proces ci wytoczą, a proces taki może na stos poprowadzić. Przypomnijcie świeże przykłady.
— Któż mnie weźmie i kto mnie będzie sądził? spytał Twardowski.
— Duchowna władza. Król nawet obronić cię od niej nie potrafi. Wiesz co się dzieje po kraju z ludźmi, już nie o czary, lecz tylko o zmianę wiary, o sprzyjanie nowinkom Wittembergskim posądzonymi.
— Alboż ja, myślisz waszmość, dam się wziąć i dam się sądzić?
— Nie — i właśnie dla tego mówię waszmości od króla, wyjeżdżajcie rychło z Krakowa.
Twardowski się zamyślił.
— Król mi to rozkazuje?
— Król ci to rozkazuje, ja radzę.