Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

cia, który się zowie miłością. Jeśli nawet która udawała miłość, w nadziei że zyska co od niego, Twardowski widział, że pod tą błyszczącą zwierzchnią sukienką była inna podszewka.
Tak powoli próbując, tracił coraz nadzieję, i wreście powiedział sobie, że próżno było, gdy włos przyprósza siwizna, myśleć o gachostwie i niewiastach.
Zaczem rzekł w sobie:
— Czas pomyśleć o odmłodnieniu, abym dokonawszy je, zaczął świata używać.
Zawołał zaraz do izby Maćka, a zamknąwszy ją, tak do niego mówił:
— Przysiągłeś mi, kiedym cię od pewnej śmierci wybawił, że mnie we wszystkiem słuchać będziesz, co ci rozkażę — pamietasz-li to?
— O! pamiętam i dotrzymam! rzek Maciek składając ręce.
— Ponów mi tę przysięgę.
— Nie potrzeba ci tego mistrzu, dość jednej; ktoby jedną mógł złamać, złamałby dwie bez trudności.
— Zestarzałem się, rzekł po chwili mistrz, czuję że czas mi nabrać nowych sił i nowego życia w odmłodzeniu. Ufam ci i powierzę tobie moje ciało. Dam ci przepisy jak sobie z niem masz postąpić, niech się to dokona w najgłębszej tajemnicy — niech nikt się nie dowie sposobu jakiego użyjem. Sposób ten jest całkiem inny od tego, któren ci pokazałem wprzódy, a którego ty tak nieszczęśliwie zachciałeś sam spróbować. Słuchaj i uważaj. Na tej karcie wypisane są szczegóły.
Dasz mi naprzód napój usypiający, na samym nowiu księżyca, poczem obmywszy ciało moje należycie, osmarujesz je maściami i zioły, które do tego są już zdawna przygotowane, a to w takim porządku, w jakim stoją słoiki na półce. Między każdem balsamowaniem ma upłynąć dzień, a po każdej maści obmyjesz ciało moje wodą z siedmiu krynic. Potem gdy wszystkie siedem maści wysmarujesz, obmywszy raz jeszcze ciało, włożysz je w przygotowaną cisową trumnę i pochowasz w ziemi świętej na smętarzu. Pilnuj zaś