Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

w jego osobie bóstwo swoje — żądzę sławy i wzniesienia się. Łagodną mu była i powolną, bo w nim znała wielkiego człowieka — pochlebiało jej że ten dziw wieku, siedział przy niej i z nią na słowa walczył. Dumna dziewczyna, ze swej strony już nawet snuła projekta wplątania go w miłostki, tak jak on chciał ją wplątać. Ale z tą różnicą, że ona czyniła to tylko przez dumę, a trochę może marząc i o bogactwach mistrza, o których dziwy pletli; on zaś był na ten raz szczerze i zapalczywie rozmiłowany w niej. Zdawało się pannie Agnieszce, że jeśli kto to ona powinna go była usidlić — największa z kobiet (tak się ceniła) najsławniejszego z mężczyzn. — Wszystko czem kobieta zręczna pociągnąć może, wejrzenia, słowa, pochlebne wyrazy, wszystko użyte zostało. — Mistrz pełen radości odjeżdżając z przed bramy kamienicy p. Stanisława, jeszcze mocniej palił się żądzą posiadania tego cudu wdzięków i mądrości, które pozyskanie nierównie mu się teraz łat wiejszem wydawało niż wprzódy.
Oboje zarówno marzyli o sobie. Dobry był początek. Lecz gdy mistrz rozważał jej wdzięki, jej twarz, kibić, chód, szlachetną postawę — ona myślała tylko o jego wielkiej sławie, imieniu i bogactwach. Była to zimna kobieta, której tylko powierzchowność szczęścia i czcze uwielbienia tłumu wystarczały do życia. Bardzo się mylił Twardowski, czytając w jej oczach zaród miłośnych ogniów — była w nich duma, upodobanie blasku, pragnienie wywyższenia się, ale ani śladu namiętności cielesnej lub serdecznego przywiązania. Uczucia te przyschły w zarodku, a piękna Agnieszka, tak była zajęta wielkościami, iż dla pozyskania ich wszystko by była w życiu poświęciła, marząc nie raz we śnie, marząc nawet na jawie o koronach, o oklaskach, o podziwieniu tłumu, sławie i bogactwach.
Jak mógł tak wielki mędrzec tak bardzo w wyborze i poznaniu charakteru kobiety omylić się? — tego nie wiem. Szatan to chyba mógłby wytłumaczyć, który zapewne zaród namiętności w serce jego rzucił, mając w tem swój tajemniczy rachunek.