Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

Wolski i chorążego, i biskupa na probostwie umiał różnymi sposobami szpiegować; donosił o najmniejszej rzeczy do Nieświeża, miał dowody tego, iż tam z niego byli kontenci: mógł więc ufać, że w przyszłości szczodry książę hetman jego służbę dobrze wynagrodzi.
Niebezpieczną ona była i gdyby chorąży najmniejsze powziął o niej podejrzenie, z życiem by nie uszedł zdrajca. Wiedział dobrze Wolski, co ważył, i nie śmiał tego, co pisał, inaczej wysyłać, tylko przez umyślnych wysłańców nieświeskich, którzy, nie zatrzymując się w Białej, w przejeździe niby z nim się spotykali.
Chorąży nie miał tajemnic dla Wolskiego, przed którym się nawet ze swych niechęci dla brata wyznawał — a cokolwiek w chwili rozdrażnienia czasem na niego powiedział, natychmiast do Nieświeża wędrowało.
Tak samo ksiądz biskup Riokur, który sam chrzcił niegdyś Wolskiego, a dla którego on był z niezmierną pokorą i wdzięcznością, przywiązał się do niego, jako do człowieka, któremu wiele pomógł — i wierzył w jego poczciwość. Mówił z nim poufnie, jako faworytem księcia, i nie taił nic. Z tych źródeł i ze stosunków w kancelarii, Wolski był jak najlepiej uwiadomiony o wszystkim. A przybył ktoś taki, jak szambelan Kaszyc lub Matusewicz do Białej, w sprawie jakiej, Wolski się zaraz do nich wkręcił służby swe ofiarując. Że zaś przez niego dużo się jeśli nie zrobić to przygotować dawało, wszyscy z Wolskim za pan brat się rozgadywali i obeznawali go z najtajemniejszymi interesami. I szły z tego ulepione gazetki co tydzień do Nieświeża, a nikt ani się mógł domyślać nawet tego stosunku Wolskiego z księciem hetmanem.
Poseł książęcy przybywał zwykle naznaczonego dnia, niemal o jednej godzinie, a Wolski konno wyjeżdżał na gościniec ku niemu i nie mówiąc słowa, do skórzanej tor-

142