Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

w którym brat jego, książę hetman i syn jego, dwudziestokilkoletni książę Karol, miecznik litewski, mieszkali także.
Hetman, który był obojętnym dla brata od dawna, nie tylko że go zaprosił do siebie, powitał bardzo uprzejmie, lecz widocznie starał się sobie serce chorążego, nieufne, zastygłe i zazdrosne, pozyskać. Pomimo to obaj się wzajemnie szpiegowali i koso na siebie patrzyli. Szambelana Kaszyca, który u obu był w łaskach, hetman pytał ciągle: co brat mówił, co myślał? — i tak samo chorąży go badał — niespokojny.
Na pozór jednak zgoda i miłość braterska były zupełne. Ale jakże chorąży mógł się tu czuć swobodnym i wesołym, gdy nad nim dominowała powaga hetmańska, która jego chorążostwo litewskie spychała bardzo nisko.
Książę w czasie uroczystości wielkiej na zamku miał, obok innych dygnitarzy, stać przy tronie i trzymać chorągiew litewską. Synowiec jego, książę Karol, tak samo miecz miał trzymać, hetman książęcą mitrę.
Zapowiadano, że cała ta sprawa inwestytury, z mowami nieuchronnymi, przysięgą, podziękowaniem, miała zabrać długi przeciąg czasu. Chorąży, któremu nogi brzękły i który długo stać nie mógł, a w rękach miał dźwigać drzewce grube i chorągiew ciężką — zaczynał się niepokoić, czy temu podoła.
Dnia tego naparł się, aby chorągiew in originali przyniesiono lub podobną dla spróbowania w domu, jak to będzie. Naprowadziło go na myśl tego eksperymentu to, że pustak i trzpiot książę Karol miecz ogromny dostawszy wprawiał się do dzierżenia go tak, aby nie drgnął w jego silnych rękach.
Chorąży też, wzorem jego, zażądał chorągwi, a gdy mu drudzy odradzali niepotrzebną fatygę — wołał:

197