już tam nie było co robić, tylko w dniu naznaczonym zatrąbić i zwierza naganiać.
Wymógłszy na chorążym, czego sobie życzył, Wolski byłby zaraz na koń skoczył i do Ujazdowa pośpieszył, lecz książę mu się zatrzymać kazał exre tej chorągwi. Ceremonia była dosyć śmieszna, na którą i książę hetman, i jego konfidenci gromadnie, i książę Karol przyszli popatrzeć. Chorąży brał to bardzo na serio, bo się odziać kazał tak, jak miał być na inwestyturze, przypasał szablę wysadzoną brylantami, wdział kołpak z pióropuszem i, z powagą i przejęciem chorągiew przyniesioną ująwszy, stanął z nią, rozkazując patrzeć na zegarek.
Wesoły książę Karol kazał przynieść swój miecz i stanął poza stryjem, robiąc takie miny pocieszne, że dwór ledwie mógł w sobie śmiech utrzymać, co chorążego gniewało, bo sądził, że się z niego wyśmiewano. W istocie, trzymanie chorągwi dla starca z nogami obrzękłymi, osłabionego, nie było rzeczą łatwą. Dr Dubiski, obecny eksperymentowi, obawiał się uderzenia krwi do głowy — ręce drżały, pot występował na czoło.
Uradzono, aby kilka razy jeszcze powtórzyć próbę, dla nabrania wprawy.
Chorąży, gdy mu godło jego urzędu odebrano, padł na krzesło dysząc i rzekł:
— Honor wielki, ale pańszczyzna ciężka, niech ją kaci!
Wielopolski, który takąż chorągiew koronną miał dźwigać, młodszym był i silniej od księcia zbudowanym, bo cały ich ród olbrzymią miał siłę i zdrowie.
Epizod ten, dosyć krotochwilny, zajął znaczniejszą część poranku w Radziwiłłowskim pałacu; Wolski zaraz potem chciał się na Ujazdów wymknąć, lecz książę go wstrzymał jeszcze i poprowadził do gabinetu.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.
199