Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

jej oddać niepostrzeżenie i wynieść odpowiedź, którą u Froima złożyć miała.
Zaczęły w ten sposób krążyć liściki i Butrym mógł w nich zapewnić ukochaną, że czuwa, stara się, przygotowuje, czyni, co może.
Wiosna nadchodząca, zdaniem jego, miała więcej sprzyjać zawsze projektowanej, marzonej, ale nadzwyczaj utrudnionej ucieczce. Czekano wiosny.
Faustyna tymczasem ciągle jeszcze chorą się czyniła, a doktor, domyślający się może przyczyny, choć po sobie tego poznać nie dawał, o wstawanie nie naglił, choć książę stawał się niecierpliwszym coraz.
Marcjan, w Wisznicach osiadłszy, do brata się dowiadywał ciągle, jak mógł, odwodząc go od zbyt zuchwałego porwania się. Nie zważałby może na rady jego Damazy, lecz w istocie ucieczka dotąd była niepodobieństwem.
Zapowiadano głucho wyjazd chorążego do Słucka na przyjęcie przejeżdżającego tamtędy księcia kurlandzkiego Karola. Spodziewano się, że Wolski miał mu towarzyszyć, i Butrym całe swe ufundował nadzieje na te chwile, gdy Biała znowu opustoszeje nieco, a chorąży z sobą dwór cały do Słucka pociągnie.

Rok cały upłynął od owych sławnych łowów Radziwiłłowskich na Ujazdowie, o których dwóch już tylko może ludzi pamiętało i mówiło — król i chorąży.
Po każdym niemal polowaniu w okolicach Warszawy, o które się Brühlowie postarali, August III z uśmieszkiem i westchnieniem zwracał się do ministra i szeptał:
— Zawsze to nie to, co Radziwiłłowskie!

252