Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/255

Ta strona została uwierzytelniona.

Minister potwierdzał opinię najjaśniejszego pana, lecz dodawał, że nawet Radziwiłł dwa razy w życiu takich łowów sprawić nie mógł.
Książę chorąży lubił też wystąpienie to swoje przypominać i — wykazawszy, co on dla króla czynił — dawać do zrozumienia delikatnie, iż — niewdzięcznością mu się odpłacono.
Książę „Rybeńko“ piastował najwyższą na Litwie dostojność hetmana, a on był zawsze jeszcze chorążym tylko. Synowiec Karol miał już prawie równe mu miecznikostwo, jego zostawiano, zapomnianego, przy tej chorągwi, około której nic do czynienia nie było.
A książę miał się za statystę, za człowieka wielkiego wpływu i znaczenia, za zdolnego piastować najwyższe urzędy w Rzeczypospolitej.
Potwierdzał to Matusewicz, ilekroć z nim zamknąwszy się, na cztery oczy, skarżył się na tę niesprawiedliwość chorąży, przypisując intrygom hetmana Rybeńko to postponowanie siebie.
Dwa dwory, nieświeski i bialski, znowu stały jak dwa nieprzyjazne sobie obozy, chociaż wojna nie była wypowiedziana. Hetman, nieco bystrzejszego umysłu, nie widział potrzeby rozpoczynać jej, bo mu donoszono, o czym on sam miał sposobność przekonać się w Warszawie, iż chorążemu nogi brzękły — i, jak się wyrażano w Nieświeżu — niedługo pewnie miał już popasać.
Szło tylko o to, aby z popasu wyjeżdżając nie rozporządził dobrami bialskimi i Słuckiem w części na żonę, w części na innych Radziwiłłów, albo ich zbytecznymi zapisami nie obciążył.
Testament był w robocie, to nie ulegało wątpliwości. Biskup Ptolemaidy kreślił do niego koncepty różne, chciano ściągnąć Matusewicza, aby im nadał formę prawną, lecz gdy do spisywania dochodziło, myśl testamen-

253