Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.

księciu, że odgrywał jakąś ważną rolę w Rzeczypospolitej. Mówiono cicho o przechylaniu się na stronę Czartoryskich.
W tych czasach kilka wypadków wielkiej doniosłości — świadczących o tym, że się przeciwko prepotencji Radziwiłłowskiej silna wyrabiała opozycja — wielce zasmuciło księcia chorążego.
Przypisywał ten zwiastujący się upadek rodzinny księciu hetmanowi i jego nieudolnemu kierownictwu.
Potakiwali mu zausznicy.
Nogi tymczasem brzękły.
Gdy w Białej narzekano na hetmana i partię jego, w Nieświeżu, pomimo wielu innych spraw ważnych i walki z familiami, które ośmielały się występować przeciwko Radziwiłłom, pomimo tysiąca innych niepokojów, przeważała troska — zrobi książę chorąży testament, czy nie zrobi? Jakikolwiek miał on być — zawsze nie na rękę był Nieświeżowi, bo obciążyłby słucczyznę i bialskie dobra, a hetman chciał je mieć całe i niczym nie onerowane.
Im bardziej niepokojące wieści dochodziły o zdrowiu księcia chorążego, tym troska rosła większa, posyłano po Matusewicza, dowiadywano się przez innych, a choć Wolski donosił, że testamentu nie da zrobić, nie bardzo temuż wierzono.
Ten i ów miał posłannictwo niby we własnej sprawie dojechać do Białej, aby de visu przekonać się o stanie zdrowia i o usposobieniach chorążego.
Wszyscy stamtąd powracający świadczyli jednozgodnie, iż książę miał się coraz gorzej.
Choroba mu wcale nie przeszkadzała coraz więcej się rozmiłowywać w pięknej Faustysi, a czasem, gdy nogi pozwalały, przywlec się do niej wieczorem na te zaloty, które zawsze w jeden sposób zaczynały się i kończyły.

255