Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/295

Ta strona została uwierzytelniona.

książę Udalryk, Sapieha jeden, Massalski, obywateli z Brzeskiego mnóstwo dążyło do Białej.
Obiecywano, iż hetman wyśle z gratulacją syna, księcia Karola, miecznika litewskiego, lecz pono miecznik wolał polować z przyjacioły i wymówił się od podróży, która mu groziła urzędową, obowiązującą nudną powagą.
Szambelan Kaszyc bawił już od dni kilku; książę się dowiadywał i spodziewał Matusewicza; drobnej szlachty nie liczono.
Imieniny obchodziły się solennie, z nabożeństwem uroczystym u fary i we wszystkich kościołach, z biciem z dział i moździerzy czasu obiadu i wiwatów, z powinszowaniami duchowieństwa, na którego czele stał proboszcz bialski i słucki, biskup Ptolemaidy ks. Riokur, z mowami i podarkami nawet, które, jako tak możnemu panu, ofiarowywano w osobliwościach rzadkich a tylko rzadkością swą kosztownych.
Na zamku też stosowne czyniono przygotowania dla przyjęcia choćby najliczniejszej frekwencji gości wszelkiego stanu i stopnia.
Dla najdostojniejszych stół w paradnej sali, dla średniego stanu — marszałkowski, przy którym szlacheccy dworzanie panów zasiadali, dla służby na ostatek i czeladzi stoły i beczki musiały być obmyślane.
Zbytnich wydatków nie lubił książę, lecz gdy miał wystąpić jako Radziwiłł w oczach świata, nie skąpił niczego, pro honore domus.
Pomimo tych przygotowań wesołych i widocznych już dowodów czci powszechnej, jaką księcia otaczano, bo się go wszyscy lękali, mimo że nic jawnie zasmucać nie było powinno chorążego, księżna krajczyna, przybywszy tu pierwsza, postrzegła (na kilka dni przed 4 maja), że i książę chorąży, i sama księżna, i otoczenie ich najbliższe wcale do wesołości nastrojeni nie byli.

293