Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan, który nadwornego wojska, oprócz nieregularnych, trzymał z górą trzy tysiące, bolejąc, że bratu hetmanowi, mającemu dziesięć tysięcy, podołać nie może, nie obchodził się też małą garstką około osoby swojej. Rozmaitego powołania i stopni kręciło się przy nim ludzi siła, szczególniej ubogiej szlachty zaściankowej spod Słucka. Nie odstręczała nawet znana surowość księcia, który nią innych swych pokrewnych przechodził.
Hetman i krajczy (szczególniej ostatni) dokazywał też i łatwym nie był w pożyciu, i mściwym a porywczym, ale gniew jego przechodził niekiedy, dawał się ubłagać, gdy u księcia chorążego zajadłość z uporem nieprzełamanym połączona była.
Przebaczać nie umiał.
Wszyscy bracia wiele mieli podobieństwa w charakterach, a właściwiej rzekłszy, w temperamentach, bo w wybrykach, których się dopuszczali, więcej było gorącej krwi niż rozmysłu. Może z powodu tej analogii usposobień, nieświeski i bialski krzywo na siebie patrzyli. Nie byli skłóceni ze sobą, nie waśnili się jawnie, ale nie lubili się wcale. Co nieświeski zbroił, potępił bialski książę i nawzajem. Godzili się tylko na jedno: szalone życie księcia krajczego czarnawczyckiego potępiali i w kuratelę go wzięli w końcu.
Grała krew w tym rodzie, która na polu rycerskich popisów cudów by była może dokazywała, a w życiu powszednim objawiała się potwornymi dziwactwy. Już w dawniejszych wiekach u tego rodu Radziwiłłowskiego niepokój jakiś duszny był znamieniem; puszczał się Sierotka do Jeruzalem; Rudy chwytał nową wiarę; Stanisław Albrecht fanatycznym nabożeństwem życie zapełnił; nie było prawie jednego, który by z losem swym spokojnie się przejednawszy wysiedział w miejscu i ograniczył się pospolitym trybem żywota. Gorączkowego im

37