Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy się to działo w sypialni Faustysi, Zaborska przyjmowała u siebie gościa, który w tych pięknie bardzo przybranych pokojach dziwnie się wydawał.
Była to stara, o kiju chodząca, zgarbiona kobieta, tak nędznie, ubogo i brudno odziana, że wyglądała na żebraczkę. Na głowie siwy włos, potargany, obwiązany był chustką barwy nieodgadnionej; na sobie miała tołubek ciemny, zatłuszczony i z przodu aż świecący od zużycia, podbity jakimś futerkiem wytartym, tak że z niego miejscami skórka tylko naga pozostała. Nogi obute w jakieś chodaki, zbyt dla niej wielkie, wydawały się jak obrzękłe. Pod tołubkiem suknia ciepła obwiązana była chustą na piersiach i paskiem podciągnięta.
Ręce, z których jedna wisiała na tołubku, druga spierała się na kiju, były duże, pomarszczoną obciągnięte skórą, z kośćmi wydatnymi i jakby narościami powiększonymi przypominały drapieżnego ptaka szpony, twarz starej czarownicy, w której broda z nosem się prawie stykała, chuda, żółta, ze szczękami bezzębnymi, włosem w części pokryta, odrażająca była wyrazem jakiejś chciwości, namiętności, rozciekawienia gorączkowego. Była to w całym dworze znana Szurska, wdowa po dawnym koniuszym pańskim, która z Wolskim razem i Zaborską w szczególnych była u pana łaskach. Bezdzietna, nie mająca rodziny, Szurska wychowywała i zamęczała dziewczęta — i mówiono, że zbierała pieniądze, bo żyła najobrzydliwiej skąpiąc, a brała płacę znaczną i co roku gratyfikacje. Na dole, w tym samym skrzydle zamkowym, zamieszkiwała od dawnych czasów we dwóch nędznych izdebkach, sama sobie tam jeść gotowała i różne przyprawiała lekarstwa. Uchodziła za lekarkę, ale więcej ludzi miało ją za niebezpieczną czarownicę. Funkcji nie miała we dworze żadnych widomych, lecz mówiono, że szpiegowała i donosiła, książę często ją do siebie wo-

50