Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Na bialskim zamku.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

ze strachu to mówili, czym by się zasłużyć, nie — czym by narazić się mogli.
Gdy przyszło wyrok ferować, według wojennego prawa nie było sposobu, tylko na śmierć go sądzić za porwanie się przeciw władzy zwierzchniej. Ale wszyscy pewni byli, że do spełnienia dekretu nie przyjdzie.
Tymczasem książę chorąży się zaciął. Strach ogarnął wszystkich otaczających, nawet tych, co Lotaryńczyka nie lubili; kto żyw, perswadował i prosił.
Ze dworu śmielsi starali się winę zmniejszyć, dowodząc, że napiłym był, że nie o księciu to mówił i do niego niepoczciwości tej nie stosował.
Była podówczas w odwiedzinach w Białej księżna krajczyna Radziwiłłowa, która z namowy księżny chorążyny do nóg upadła księciu błagając go za Lotaryńczyka. Prosili i inni — jednej żonie odezwać się nie było wolno, choć łzy się jej po twarzy toczyły. Wiesz, dlaczego? oto w kontrakcie ślubnym zastrzegł sobie, żeniąc się z nią, chorąży, że nigdy za nikim instancjonować nie będzie.
Wyrok śmierci tedy wisiał nad nieszczęśliwym, którego, w kajdanach okutego, w lochu trzymano.
Zażywano różnych sposobów, aby mu życie ocalić; a szczególniej Matulewicz, człek zręczny, z naprawy księżny chorążyny najrozmaitszych środków zażywał — nadaremnie.
Usiłował on wmówić w księcia, iż na nadchodzące imieniny księżny Eleonory Czartoryskiej, kanclerzyny litewskiej, milszego jej wiązania dać nie może nad życie człowieka.
Padano znów do nóg i błagano go, a skończyło się na tym, że począł się gniewać i w pasję wpadł jeszcze większą.
Do późnej nocy trwały te sceny z nim, molestowania, prośby, które szczególniej księżna krajczyna skuteczny-

62