łącznych, lub rozdzielonych za pomocą — rozłącznych. Tego, co nazywamy stylem peryodycznym, w jakim kochają się krasomówcy, prawie nie znajdujemy u Kraszewskiego, chyba w najprostszéj, nasuwającéj się sama przez się postaci. Jeszcze w samych początkach zawodu literackiego, widocznie pod wpływem stylu klasyków naszych, Kraszewski częściéj używał budowy okresowéj, niż późniéj, zwłaszcza pod koniec życia, kiedy nawet zewnętrznie, w bardzo licznych ustępach, (à capite), skłonność sobie przyrodzoną do wyrażania się w zdaniach krótkich uwydatniał.
Weźmy dla przykładu dwa krótkie kawałki z dwu okresów przedzielonych od siebie pięćdziesięciu laty.
W „Czterech weselach“ (r. 1834) bohaterka Julia tak odpowiada na pytanie Adolfa, czy można żyć z tym, kogo nie kochamy: „Czemu nie!... Ja bardzo lubię czytać romanse, wyobrażać sobie szczęście sielankowe, co się po licznych przeciwnościach zawiązuje u ołtarza i trwa niewzruszone do śmierci. Ale na świecie inaczéj się dzieje. Trzeba często szukać cieniu szczęścia w najdziwniejszych kryjówkach; żeby smakowało, trzeba go umiéć coraz inaczéj przyprawiać, coraz gdzieindziéj mieścić. Kobieta zręczna z każdym żyć potrafi; wié, gdzie pobłażać, a gdzie się oburzyć; mąż rozkazując nawet jéj słucha; żyjem z mężem dla kochanka, bo najlepszy kochanek nie może być dobrym mężem, i nic niepodobniejszego, jak żeby mąż mógł być kochankiem — chyba na bardzo krótko. Mężczyzna jest dziwném stworzeniem; nieraz przysięgając u ołtarza wierność żonie, okiem wodzi po kobietach, myślą biega za sposobami, któremi-by mógł je zwodzić“[1].
I w tym urywku mamy już zasadnicze znamię stylu Kraszewskiego, t. j. luźne zestawianie zdań, ale jeszcze gdzieniegdzie znajdują się ślady okresowéj budowy, które we wcześniejszych utworach np. w „Panu Walerym“ z r. 1831 są daleko częstsze. Tymczasem w nowelach pisanych pod koniec życia spotykamy już same rozkawałkowane zdania graficznie od siebie oddzielone.
W opowiadaniu p. t. „Psiarek” najczęściéj takie czytamy frazesy:
„Wzięto go do dworu przez miłosierdzie.
„Matki nie miał dawno, ojciec się puścił na żebry i jemu się kazał prowadzić, bo chociaż nie oślepł zupełnie, ale mało co widział, a robić nic już nie zdążał.
„Chodził więc boso, głodny, od wsi do wsi, od chaty do chayt, żyjąc suchym chleba kawałkiem i wodą.
- ↑ „Cztery wesela“ II, 115—116. Cytuję według I-go wydania z r. 1834