pisał on wówczas[1] — zrobić wyznanie grzechów i, uderzywszy się w piersi, wymienić, kogo naśladowałem; śmiejcie się, gniewajcie się, róbcie, co chcecie, czytelnicy, ja do naśladowania się nie przyznaję. Źle czy dobrze, sam sobą się kontentuję i piszę. Wolno sądzić, co się podoba.“ Krytyka z téj wolności sądzenia skorzystała i wykazała, że Kraszewski, bezwiednie zapewne, ale ulegał wpływowi przedewszystkiém Fryderyka Skarbka i to dawniejszych jego utworów, w których on był naśladowcą Wawrzyńca Sterne’a [2].
I tak wspólne jest Kraszewskiemu ze Skarbkiem obieranie za bohaterów i ich towarzyszów — ludzi najpospolitszych, najzwyklejszych, nie będących nawet czémś szczególném w swojém nader ograniczoném kółku. Z tém umiłowaniem powszedniości łączył się naturalnie wstręt do deklamacyjnego przedstawiania uczuć, co u Kraszewskiego przemieniło się w początkach w zupełne prawie pomijanie malowania strony uczuciowéj, albo w zbywanie ich rysami nader powierzchownemi i pobieżnemi. Chęć wydrwienia dawnych patetycznych uniesień w romansach poprowadziła Skarbka i Kraszewskiego do przeplatania scen poważych trywialnie komicznemi, które rzadko kiedy osiągają cel rozśmieszenia czytelnika. Zamiłowanie piękności przyrody zarówno u jednego jak u drugiego pisarza było teoretyczne tylko, wypowiadane w uwagach od autora pochodzących, ale w praktyce uwydatniało się bardzo ogólnikowo, gdyż pisarze zwracali głównie uwagę na powierzchowność mieszkań, ludzi i zwierząt. Kraszewski wprawdzie mówił: „Każdy promyk światła niestale przebijający się przez gałązki lub migający na gładkiéj wód powierzchni, cichy szelest gałązek i to powolne mruczenie leniwego strumyka pomykającego się w głębokim parowie, wszystko to mnie porusza i zachwyca“[3] — ale była to chyba uwaga nawiana zzewnątrz, a nie odczuta głęboko przez powieściopisarza, gdyż w całym tym utworze, z którego ustęp ten wyjęty, nie ma innych śladów przejęcia się wrażeniami od natury odbieranemi. — I w kompozycyi artystycznéj są ważne podobieństwa pomiędzy Skarbkiem a pierwszemi powieściami Kraszewskiego.
Przedewszystkiém brak im perspektywy, wszystkie postaci wchodzące do powieści traktowane są jednakowo, powtóre niéma w nich starania o całość: szereg drobnych wypadków, stawiających osoby powieściowe w różnych pozycyach, ale nie zestrzelonych w je-