Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

ruiny świetnych ozdób, które jak nagle i niespodziewanie przyszły, tak dziwnie zniszczone zostały.
Świéce z długiemi knotami płonęły po kątach, inne osadzone w połamanych kandelabrach gasły na podłodze, na sofach podarte firanki sztukami wisiały, a we drzwiach do drugiéj sali prowadzących wyglądał nosek zadarty i białe ząbki panny S...
W pewném oddaleniu stał niemy i przelękniony kamerdyner, zażywając pocichu tabakę z złotéj maleńkiéj tabakiereczki.
Książę po chwili podniósł głowę, rozśmiał się głośno sam do siebie i, podając rękę pannie S..., zawołał:
— Dawać wieczerzę! Alfons! Chodźmy, moja droga!

r. 1831. Wilno.