Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/081

Ta strona została uwierzytelniona.
9.  Było nas dwoje.
(improwizacya fantastyczna).


O, złote sny młodości! o, brylantowe marzenia moje! chodźcie tu do mnie, chodźcie, siądźcie na brzegu kielicha, zamąćcie skrzydłami napój i ulatujcie koło mnie na dymach wonnych Lataqué, Hawanny. Bez was tęskno na duszy i serce próżne kurczy się, wysycha, boli; bez was jestem sam jeden, z wami jest nas dwoje.
Co za rozkosz być we dwoje! — nic tak, jak wy pary tego świata, co ciałem blizko a sercem daleko! Kiedy jedno z was patrzy na lewo, drugie się w prawo obraca, — nie tak; ale tak we dwoje, jak powój z topolą, jak liście z drzewem, jak piorun z chmurą! tak we dwoje, jak krew i serce człowieka, jak zęby tygrysa i ciało jego pastwy, jak!... Wy mnie nie zrozumiecie! mniejsza o to; czyż na to się pisze, żeby rozumiano? — nie! tylko żeby czytali. Więc nie rozumiejcie sobie wy wszyscy, a ja będę pisał dlatego...
Ja i moje marzenia jesteśmy dwoje, jak kochankowie; pieścim się z sobą, ściskamy i tęsknim po sobie, kiedy nas zimny świat żelazną ręką rozdzieli, i wracamy do siebie znowu i znowu jesteśmy szczęśliwi.
Kiedyś, było nas dwoje, inaczéj. Nie było jeszcze marzeń, ale rzeczywistość rozkoszna jak marzenie, jak marzenie zmienna.
Było nas dwoje w niebie; graliśmy sobie na tym szerokim błękicie, graliśmy o gwiazdy i robiliśmy z nich bukiety dla kogoś, — o, nie powiem dla kogo! Wówczas było nas dwoje, nie mieliśmy nazwiska ani postaci, byliśmy jak jedno, a było nas dwoje i było nas w jedném dwoje.
Potém, przez ciemną jakąś noc boleści rozdzieleni, znaleźliśmy się dwoje nizko na ziemi, — i było nas dwoje, ale rozdzielonych mgłą, czasem, ludźmi, światem, życiem. A czuliśmy z daleka, że nas było dwoje i pociemku szukaliśmy siebie długo. I znaleźliśmy