się i spojrzeli i nie śmieli się wittać; bo poubierani w piękne dziecinne sukienki, nie poznaliśmy się oczyma, tylko duszą. A było nas dwoje tych samych, co w niebie.
O! Boże, jakże długo czekać było trzeba, nimeśmy powtórzyli znajome w niebie wyrazy: kocham ciebie, nim padliśmy w obojęcia i skleili usta i zjednoczyli serca, nim znaleźliśmy się znowu dwoje jak jedno, dwoje jak w niebie.
Było tak, nie wiem, czy długo. Pachniały kwiaty, świeciła noc długa nad naszemi głowy i ptaszek śpiewał i wiatr dmuchał i niebo jasne, czyste i sklnące błyszczało nad naszemi głowami i wszystko to: kwiaty, ptaszki, niebo, wszystkie rozkosze były w naszém sercu, bo nie mieliśmy tylko jedno wielkie serce na nas dwoje!...
Potém przyszła, po téj nocy, druga noc czarna z burzą, z piorunem, z chmurami, drżeliśmy jeszcze i szliśmy razem. Piorun uderzył — czy uwierzysz? — z nieba! i zabił jedno z nas dwojga, połowę, ją, a z nią moje serce, bo było tylko jedno na nas dwoje. Zostałem się sam jedn, bez serca, i patrzyłem w niebo z rozpaczą, nie widziałem nieba tylko chmury — i byłem już znowu sam jeden, strasznie jeden, jeden jak jedno piekło, jak jeden Feniks, jak samotna szczęścia godzina, jeden jak robak okuty skałą, który nigdy świata nie zobaczy, który nigdy nie będzie we dwoje.
A wy nie wiecie, co to jest sam jeden! Patrzcie na nędzarza, który zgnił do połowy patrząc na wasze złoto, który sam jeden walczy z chorobą, głodem, zimnem, śmiercią! — ja byłem tak sam jeden, i gorzéj, bo nie miałem serca.
A wy nie wiecie, co to jest nie miéć serca? Jest-to być tak jak nóż lekarza, jak trucizna, jak źwierciadło, ak bogacz, jak kobieta, jak kamień. Jest to śmiać się a nie czuć śmiechu, płakać bez smutku, spać bez snów, budzić się ziewaniem, jeść bez ochoty, głodzić bez męki, zabijać bez zgryzot, kochać bez pocałunku. Jest-to być zimnym szatanem, który ma zapaloną smołę w miejscu, gdzie bywa serce, albo jaszczurkę, albo kawał kamienia.
Przysięgam, że mnie nie rozumiecie i myślicie, że ja siebie nie rozumiem; mniejsza o to; ja nie mam serca.
Byłem więc sam jeden; a wkoło były tysiące ludzi, a ja byłem sam jeden, tak, jak w worku zboża sam jeden jest robak.
Wiecie, com wówczas zrobił? O, pewno nie! Postawiłem sobie szklankę w piersiach zamiast serca i fajkę, potém położyłem się do góry nosem, jak po obiedzie, i zacząłem drzemać.
Przyszła kabieta taka piękna jak ona! różowa, biała, tysiące gwiazd miała w oku niebieskiém, a w sercu młynek, który tak
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.