miejsca; pierwsza Ossowa, do któréj już jedziem, wcale jest niepodobna do poprzedzającego opisu okolic Stepanhoroda.
Dla profanów, którzy lubéj Ossowéj znać wewnątrz i kochać nie mogą, jak ja ją kocham dla jéj mieszkańców, muszę powiedziéć, aby wzbudzić zajęcie, że była dawniéj własnością Aloizego Felińskiego, autora Barbary. Stoi tu jeszcze jego domek i jest jego pokoik, w którym swoje arcydzieło urodził.
Ossowa położona jest piękniéj nad inne okolice poleskie; dwór stoi na wzgórku nad przepływającą w dolinie rzeczką Bereżanką, nad którą rozrzucone są stare olchy. Nalewo gaj z dębów, klonów i lip starych cudnie zasłania niemiły widok na sosnowe lasy. Naprawo wieś się długo rozciąga aż do młyna i stawu, wśród któréj stara cerkiewka ocieniona drzewami się wychyla. Wszystko to opiéra się na tle oddaloném lasów. W tyle domu widać także wśród trzebieży wieś Kidry, wzgórza, laski, pola, a wreszcie las, opasujący każdy widok poleski.
Któż nie słyszał o Felińskim, kto nie czytał jego patetycznéj Barbary, jego gładkich, bo niestety, gładkich tylko gładkiego Delila przekładów? Ale mało kto zna jego życie i jego Ossowę. Wybór Delila i Alfierego dość charakterystycznie pokazuje smak jego i teoryą literacką. Feliński nie był to jeniusz, ani nawet wielki poeta, ale w wysokim stopniu odgadł i wyuczył się mechanizmu języka, miał wielką wprawę we władaniu nim i wiele cierpliwości w odrabianiu i szlifowaniu swoich robót. Zbyt zimny na poetę, nawet w swojéj oryginalnéj Barbarze, jakże jest przejęty manierą Alfierego, jak mało dał jéj ruchu, a jak wiele słów!
W jego gabinecie, nad kominem jest jakby wydarty ze stereotypowéj edycyi Didota portret czyli biust uwieńczony, a raczéj tłusta karykatura Wirgiliusza. Pokój ten, w którym pracował, ma jedno okno, drzwi szklane na ogród, jest zimny, długi i smutny, trochę go tylko ożywia kominek.
Feliński dostał Ossowę w spadku, miał na niéj nadzieję wielkich spekulacyj. Położona w ogromnych lasach, naówczas jeszcze nie tkniętych, które większą część dwóchset kilkudziesiąt włók obszerności majątku tego zajmowały, — zdawała mu się nie bez przyczyny zdatną do zasilenia długiego handlu drzewnego, który w owym czasie właśnie się ożywiał. Jakoż zaniedbawszy zwyczajne gospodarstwo, wziął się Feliński szczerze do wyrabiania lasu, balów, klepki, potażu, najmował ludzi, kupował charcz, zaciągnął długi, a że wszystkiemu chciał sam podołać razem, i pisał Barbarę, ciął las, robił klepkę i tłómaczył Delila, nie bardzo dobrze poszły spekulacye. Dodajmy do tego, że zły obrót użytych do przedaży komisantów, złe lata, słowem fatum zrządziło,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.