że kilkakrotne, kilkoletnie próby, nic mu prócz coraz rzeczywistszych strat nie przyniosły. Zrażony naówczas, porzuciwszy spekulatorstwo, przyjąć musiał posadę naukową w Liceum Krzemienieckiém, daleko dla niego korzystniejszą od wyrabiania lasu. Feliński miał syna, ale ten kąpiąc się w rzece utonął, miał dwóch braci i familia jego żyje jeszcze.
Dowiedziawszy się niektórych szczegółów jego życia, ze smutkiem myślałem o nim. Był on lubiony w sąsiedztwie, które bardzo umiało cenić jego talenta, litując się jak nad słabością, nad szczególną manią spekulacyi, któréj złe skutki przewidywali wszyscy. Nieszczęściem, jeden talent zawsze prawie daje człowiekowi mniemanie, że może być zdatnym do wszystkiego, gdy tymczasem nic prawdziwszego nad to, że podział talentów prowadzi za sobą podział pracy. Niezmiernie mało jest ludzi, których można uważać za zdatnych do wszystkiego; — a i ci, albo w czémś jedném są najznamienitsi, albo we wszystkiém, co czynią, znośnie tylko mierni. Nie pojmujem, jak Feliński spodziéwał się pogodzić skutecznie zatrudnienia spekulatora i poety; — te dwa stany umysłu tak sobie przeciwne jak dwa bieguny. Spekulacye zostawione są tym ludziom z nizkiém czołem, o świecących oczach, o chudéj twarzy i skrzywioném ciele, którzy do niczego więcéj za to nie są zdatni, prócz do robienia pieniędzy. Tacy ludzie są czasem potrzebni raz w kilkaset lat na podkrzepienie upadającéj fortuny lub wzniesienie jakiéj nieznanéj familii, mającéj zająć miejsce innéj znikłéj. Lecz poeta mógłżeby kiedy zniżyć się aż do spekulacyi, aż do drobnostkowych rachub zysku, którym poddać się tylko może głowa, rozum i oczy takie, dla których świat cały i niebo zakryte są holenderskim dukatem.
Spójrzcie na tych co się dorobili lub dorabiają majątku — któż oni są? pewnie nie poeci. W ich żyłach płynie krew zimna, skrzepła, gęsta, serce bije powoli, oczy się tylko i to czasem iskrzą. W ich przodkach naliczysz dawnych przerodzonych wychodźców Judei, szczątki krwi giermańskiéj, kroplę wędrowną z żył John Bulla, lub gałąź szczepu włoskiego skarlałego od lat kilkuset. Spekulator żyje w pieniądzu, jego oko widzi grosz pod ziemią, w wodzie, w drzewie, w niebie i na każdém miejscu, widzi go we krwi własnych dzieci, w uśmiechu własnéj żony; gdyby mógł go z siebie wyciągnąć dla siebie, samby wlazł w alembik. I takim to się udaje; przytomność umysłu zwróconego przez całe życie w jeden punkt, wprawa, szalbierstwo, instynkt, wszystko im pomaga. Ale człowiek prosty, poczciwy, człowiek poeta jeszcze! bardziéj niż kto inny nie wyjdzie na spekulacyach, chyba osobliwszym przypadkiem. Jeśli sobie przyswoi za prawą rękę spekula-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.