Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.
21.  Na Wołyń.


.....Na pół drogi do Szepetówki w lesie, znowu malowniczo porozrzucane między drzewami, pokazały mi się owe skały, których widok tak mnie w Korcu unosił. Szepetówka, mała mieścina, sławna tylko z wód mineralnych, do których w lata zjeżdżają się ci, którzy nie mogą lub nie chcą wybrać się za granicę, pokazała mi się za lasami, wśród wzgórków. Cerkiew z zielonym dachem i malowidłami świętych zewnątrz, jak tu już jest we zwyczaju, kilka karczem świeżo po pożarze odbudowanych, kilka porządniejszych budowli koło łazienek — zresztą góry w oddaleniu i fizyognomia wołyńska, oto cała Szepetówka. Żadnych starożytności, żadnych wspomnień, prócz jednéj bitwy ostatnich lut XVIII wieku, cząstkowéj, w blizkości miasteczka stoczonéj.
Późnym już dość wieczorem tu stanąłem i popasałem co najprędzéj, aby jeszcze daléj się posunąć. Rozpytywałem się o zbiór gości tegoroczny, których ślady gdzieniegdzie na szybach zostały, dowodzące, że próżno czasu nie tracili. Przypatrywałem się tutejszemu ludowi, ich wozom, koniom, ubiorom i zaprzęgom. Tu już, nie jak w Litwie i w Polesiu, jednokonnym wózkiem, lecz kutym i trzema lub czterema końmi zaprzężonym jeżdżą wieśniacy — dobry znak ich zamożności i bytu. Rola nie dzieli się na zagony, a pług trzy lub cztery pary wołów ciągnie, po żyznéj, czarnéj roli wołyńskiéj. Cieszyłem się wjeżdżając w ten kraj, któremu natura nie uskąpiła darów, do których brak tylko jeszcze ruchu, handlu i powszechniejszéj cywilizacyi.
Przerwał mi te uwagi żyd, wysiadający z budy płóciennéj pod karczmą, żyd, który godnie mógłby był figurować w romansie Waltera Scotta, lub obrazie Rembrandta, żyd pełen tajemnicy, na dwóch cienkich nóżkach obciągniętych pończochami niebieskiemi, schylonych — w podartym kapeluszu na głowie ze spuszczonemi skrzydłami, a o jedném tylko oku, bo drugie pokryte było ogromnym czarnym plastrem. Ten plaster przypomniał mi wszystkie