dał się tylko opętać swemu cielsku, i służy mu duszą. Od czasu jak począł swoje bydlęce życie, nie czyta, nie myśli, tylko je i trawi. Wszystkie uczucia szlachetniejsze, uczucia piękności, cnoty, poświęcenia, uważa za głupstwo. Jego przysmak wieczorny lub śniadaniowy więcéj znaczy dla niego, niż losy świata i ludzi, oddałby swoję nieśmiertelność duszy, za dobry beefsteak, lub smażone rydze. Sąsiedzi uważają naszego pana za cudo mądrości i dowcipu, wielbią, czczą go, unoszą się nad nim, przyjmują go, poją, karmią, słuchają niegrzeczności jego, za cukier i miód przyjmują jego żarty i ucinki za dowcip najpierwszéj próby.
Tymczasem nasz bohater maskuje się bardzo zręcznie, aby się z próżną głową swoją nie wydać; złość u niego zastępuje naukę i dowcip. Ale przez urywkowe zdania, koncepta, żarty, nie ujrzysz, co tam dzieje się w jego głowie, nie pojmiesz jego wiary i sposobu myślenia, często bowiem nawet złapiesz go na sprzecznościach z sobą samym. A to nowy fenomen, nasz bohater jest komiczną opozycyą; kiedy więc kto z jego własném zdaniem wyjdzie na plac, będzie go zbijał, jedynie dlatego, że niewolno nikomu w jego obecności miéć racyi. Nie cierpi téż naśladowców swoich, chce tylko sam jeden być oryginalnym, wielkim! najmniejsze współzawodnictwo niecierpliwi go i pobudza do wojny.
Taki człowiek rzadko się lub nigdy w nowych towarzystwach nie pokazuje; lubi tylko swoich, przywykłych, swój albo pobłażające mu sąsiedzkie domy; obcy ludzie go męczą, bo wobec nich czuje jakiś wstyd, jakąś niepewność siebie, jakieś wahanie się, nim się ośmieli wykryć ze swoim egoizmem; zmyślać zaś inną postawę do okoliczności, uledz, pochylić się nie potrafi. Boi się także, aby go nie poznano, boi się trafić na podobnego sobie; boi się, czując słabym, aby się nie dał zaćmić.
Chcesz-li lepiéj jeszcze poznać starego egoistę, wejdź do jego mieszkania, tu się odmaluje człowiek w téj skorupie, jaką sobie uczynił. Znajdziesz u niego w domu wszystko do wygody, nic dla oka i dla duszy; wszystko wygodne, nic pięknego, żadnéj książki, obrazu, żadnego nawet wyszukanego przedmiotu, któryby wydawał człowieka z uczuciem wykształconém, ze smakiem. Będą tam tylko wszelkich form, do poobiedniego trawienia, fotele, choć stare i odarte; łóżko wysoko i miękko usłane; choć w szaréj alkowie, gdzie jednak niéma przeciągu, wilgoci; — kominek, podnóżek, kanapa, ale mury będą brudne, okna nie myte i nic tu coby służyło ku wygodzie serca, żadnéj pamiątki, żadnéj ciekawości, żadnéj fantazyjki, żadnego dowodu tych umysłowych namiętności, które według mnie, zawsze są w człowieku oznaką czynną niepróżnującéj duszy.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/187
Ta strona została uwierzytelniona.