W domu naszego starego, żadnego wdzięku; wszystko stare, czarne, brudne, choć wszystko wygodne, i to tylko, do czego już on nałogowo przywykł. Zdziwisz się, gdy ci powiem, że widziałam tego rodzaju ludzi, którzy, mimo swego zeźwierzęcenia, w domu żyli najniewygodniéj. Temu była inna przyczyna, egoizmu przemyślnego, myślącego o jutrze, bojącego się wydatków i drżącego nad niedostatkiem, jaki przyjść mógł kiedyś... Z dwojga jedno woleli przecierpiéć, a być spokojni, że i jutro tyle miéć będą co dzisiaj, niż zjeść przyszłość swoję. To tylko uczynić potrafią ci, którzy nie dbają o jutro i o siebie.
Półuczeni są ciekawym typem wszędzie, po całéj Europie znajomym, lecz rozumiem, że nigdzie ich tyle, co u nas. Zdarzyło mi się spotykać ich tak gęstemi masami, że to było prawdziwie zastraszającém; w niektórych okolicach, są całe familie półuczonych, dziedzicznie sobie podających tradycyą półuczoności. Rodzą się oni tam i wzrastają szczęśliwie, wśród zdumionego obywatelstwa, poklaskującego im z cicha i z uszanowaniem.
Są to pospolicie ludzie średniego wieku, jeszcze młodzi, lub chcący za młodych uchodzić, wyszli oni ze szkół, czasem nawet z uniwersytetu, z bardzo szumnemi świadectwy, które po większéj części winni są dobréj tylko pamięci. Lecz dobra pamięć tak często łączy się z talentem i tak go naśladuje czasem, że uczniowie, co tylko ją mają, wychodzą ze szkół pełnemi nadziei subjektami. Podniesieni w dumę pochwałami, nagrodami, podziwem współuczniów, przyjaźnią nauczycieli, uklepawszy nieco wierszydeł w szkołach, wchodzą w życie uniwersyteckie, którego okruszyny uczone do nich przylegają, w towarzystwie ludzi uczących się i uczonych nabierają wiadomości niektórych potocznych i z niemi, a z wyuczonemi na pamięć lekcyami, występują na świat.
Sława ich uprzedziła na świecie; wszyscy witają ich wdzięcznie jak nadzieję, ciekawie oglądają, czekają, pytają — czekają i czekają — nic i nic.
Ci zaś panowie, siadłszy na wsi, polują, grają, piją, a nadewszystko kochają się, bo powiedziawszy sobie, że mają w duszy poezyą, pierwszy z niéj użytek czynią namiętności dogadzając. Trzeba wiedziéć, że półuczonych niezbyt nauka bawi, zda im się, że jéj zapas dostateczny na całe życie ze szkół wynieśli, z nudy tylko ostatniéj biorą książkę, do ręki; i to lekką a zabawną, szukają powierzchownych, encyklopedycznych o wszystkiém wiadomości, aby niemi cokolwiek swój ładunek odświeżyć i dopełnić,