Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.

Trzask z bicza!
— Ktoś przyjechał?
— Pędzą owce — Chwała Bogu! ale już śmiertelne przeszły cię dreszcze od stóp do głowy, zimno ci się zrobiło, przeląkłeś się — nic to — niéma nikogo.
Trzask z bicza!
— O!
— Ktoś przyjechał?
— Tak — odpowiada ci żona po cichu — istotnie ktoś przyjechał. A! więc precz książki, precz papier i pióra, precz myśli, wypogódź czoło, idź podziękuj gościowi, że cię odwiedził, że o tobie pamiętał.
I tak się téż robi — trzeba być uprzejmym, uśmiechającym się, zapraszającym, trzeba nie puszczać, trzeba rozmawiać o pogodzie, o urodzajach, o sąsiedztwie, siedziéć jak na mękach i udawać wesołego, szczęśliwego. Inaczéj powiedzą, że nie umiesz żyć z ludźmi, żeś dumny, zarozumiały, żeś — ale kto to wyliczy, co gadają!...
Zbyłeś gościa jednego, wjeżdża drugi — Przyjacielu, jak się masz!
— Niéma co mówić: wszyscy przyjaciele! Bierze na sekret, ważne wiadomości. — Tam a tam, mówiono o tobie to a to — tam a tam odpowiedział tak a tak. Sprzeczali się. Tu znowu powiadają, że ty — i tak daléj.
Niepodobna, aby najrozumniejszego nawet człowieka najgłupsza czasem plotka nie dotknęła. Otóż i po spokojności. Wije ci się po duszy myśl niepotrzebna i dręczy jak soliter. Pojechał przecie roznoszczyk plotek, z nowemi plotkami daléj i jesteś wolny.
Nadjeżdża posłaniec.
— Czego tam?
— Pan, Pani — prosi o książki. Dajesz książki, bo dałbyś duszę, żeby się uwolnić. — W tydzień odbierasz zamiast podziękowania, odesłane książki podarte, oplamione, oszarpane, a w dodatku list z wymówkami, żeś chyba na szyderstwo i żart dał takie rzeczy do czytania. Jedna książka była za rozumna, druga za głupia (znajdź-że środek, kiedyś mądry), trzecia nieprzyzwoita, czwarta nie nowa, piąta usypiała skutecznie. Pożyczaj drugi raz książki!
Już znowu siadasz. Wieczór, nadchodzi swobodny wieczór, wieczorem rzadszy gość, nie przychodzą listy, i nie latają daleko plotki — pewny jesteś odpoczynku. Gdzie tam! Oto wchodzi ekonom, któremu sto razy powtarzać musisz do zrozumienia dyspozycyą na jutro (a jednak jéj nie spełni). Sotnik wnosi ogromny pęk kursoryj do podpisania, dozorca magazynowy przysłał jakieś formuły, które potrzeba przepisać; dają ci znać, że na kwatery przyszli żołnierze, a ty ich masz rozstawiać, tu znowu potrzebują furmanek pod przechód i t. d. Otóż i wieczór ci przepadł. Szczęśliwy, jeśliś