Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.

piosenkę, gdy w dziedzińcu ukazała się zdyszana, biegnąca Herszkowa.
Wybiegł przeciw niéj gospodarz, poznawszy ją przez okno, ale nim usta otworzył, któremi miał żart jakiś bezecny wyrzucić, ona go pociąnęła za suknią.
— Wielkie nieszczęście — zawołała, — wielkie nieszczęście, niechaj pan posłucha.
— No, to gadaj.
— Tu nie można, tu kto posłyszy.
Pan Jan wprowadził ją do osobnego pokoju w oficynie.
— Nu i cóż? — zawołał.
— Mój mąż! mój mąż wié o wszystkiém, ón mnie zabije!
— Cha! cha! cha! — zawrzał gospodarz — A! jaki z ciebie tchórz! Cóż, wybił cię?
— Jeszcze nie, ale jemu brat powiedział, ón wié, pojechał do miasta po podrabina. Oni mnie zabiją, ja wiem. A! panie, broń mnie!
— Cóż ja zrobię na to? — zimno, wpół żartobliwie jeszcze, spytał zagadniony.
— Ja się ochrzczę, niech pan mnie chowa. — I to mówiąc, a posłyszawszy szelest, rzuciła się krzycząc w głąb izby.
Jeśli kto, to pan Jan był w niemałym kłopocie. Czoło mu się zmarszczyło, usta nadęły i obróciwszy się do Herszkowéj, rzekł:
— Dajże ty sobie pokój i ruszaj stąd, bo ja ciebie nie chcę znać i o niczém wiedzieć. Będzie kłopot, na co mnie to?
Żydówka osłupiała, posłyszawszy.
— Co? — zakrzyknęła — co?
— No cóż? idź sobie i po wszystkiém — rzekł pan Jan, — idź sobie jak-eś przyszła, bo ja ciebie nie przyjmę.
— Pan mnie nie przyjmiesz? — zawołała głośno — pan to śmiesz mówić? pan, ty jesteś tak podły?
— Ja! podły? — zakrzyczał pan Jan.
— Ty, podły, ty musisz mnie przyjąć; bo nie wiesz, co zrobię, co ci zrobić mogę?
Tchórz jak wszyscy, udający wielkich zuchów, na te słowa wyrzeczone śmiało i stanowczo, pobladł i zmieszał się hulaka.
— Ale bo, ale ho, — zaczął bąkać powoli, bo moja kochana Herszkowa, cóż ja z tobą zrobię!
Ona nawzajem teraz dziwiła się odmianie jego głosu i miny.
— Co? — rzekła — daj mi odzienie inne, ja się ochrzczę i będę twoją.
Tu znowu w głos się zaśmiał pan Jan.
— Jak to?