— Albo-żeś nie mówił, że mnie kochasz? Alboś mi na wszystkie twoje świętości nie przysięgał? — Alboś mnie nie namawiał, żebym dom i męża opuściła? Masz mnie i musisz słowa dotrzymać.
To mówiąc zrzuciła perły z głowy, załóżkę, chustki, i wołała o suknie inne.
Pan Jan osłupiał i nie wiedział co począć, wstydził się rady zasięgnąć u przyjaciół, nie pojmował, jak sobie postąpić.
Ale nieco podbity zapałem żydówki, poruszony, pobiegł, aby swych przyjaciół pozorem interesu wyprawić, i namyślić się, co miał czynić. Zaledwie wybiegł, Herszowa zatrzasnęła drzwi i zamknęła się na klucz w pokoju.
Wróćmy do Hersza. Wistocie on już wiedział o swojém nieszczęściu, ale nie mając z drugą żoną dzieci, przedsięwziął się rozwieść i na tém skończyć, pojechał więc po kartkę rozwodową, nic więcéj. Wróciwszy nie zastał żony. Napróżno dopytywał się, co się z nią stało, nikt nie wiedział. Niespokojny, sądził, że do rodziców odjechała, gdy wieczorem chłop mu powiedział jakiś, że jego brat odwiózł ją do pana Jana i tam zostawił. Na tę wieść Hersz, któremu dopiekł wstyd, że z jego domu uciekła żona, aby się wychrzcić, jak szalony poleciał po nią. Ale go zbyto niczém, pan Jan zaparł się i wyprzysiągł, że jéj nie było, opowiadał, jak zaraz daléj pojechała, niewiadomo dokąd, wyprosiwszy tylko konie u niego. Hersz poleciał wywiadywać się daléj, rozesłał żydków; żadnego śladu nie znaleźli. Wrócili więc czatować, pilnować i śledzić wkoło domu pana Jana, a tu łatwo od podpojonych dowiedzieli się ludzi, że jakaś kobieta, któréj sam pan jeść nosi, ukrywa się w osobnym pokoju oficyn.
Tego tylko potrzeba było żydom; gorliwi o to, aby się jéj nie dać ochrzcić, zmówili się o wykradzenie i wywiezienie daleko, aby śladu o niéj nie powzięto.
Tymczasem ona siedziała dni kilka w osobnéj izbie, a przy niéj często, niemal ciągle przebywał pan Jan. Zepsuty ten człowiek, nie wiem jakim sposobem, uczuł obowiązek zajęcia się nieszczęśliwą; obcując z nią, słaby, dał się uwikłać jéj czarnym oczom i pięknéj twarzyczce, więcéj niż szczeremu przywiązaniu do siebie. Co dzień bardziéj zaprzątniony nią, nie wiedząc, co z tego daléj wyniknie, grzązł w związek bez imienia i celu; nie pojmując, na czém się on skończyć będzie musiał. Przywołany ksiądz tajemnie uczył Herszową i przygotowywał ją do chrztu, którego pragnęła, aby się uwolnić od dawnych obowiązków. Zmienił się znacznie, a dla swych przyjaciół do niepoznania. Jan zamyślony, chodził smutny i nie wiedząc co począć, i (czego w życiu nie czuł potrzeby i przyczyny) nawet wzdychał. Wstydził się siebie, swéj namiętności,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/266
Ta strona została uwierzytelniona.