Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

Po rozdaniu nagród, nastąpiła wieczerza na trzysta osób; stół jeden nakryty był w sali wielkiéj, inne pod namiotami umyślnie na to rozbitemi i po mniejszych pokojach. Skończyło się wreszcie wszystko fajerwerkiem, i tym nazajutrz przylepionym po mieście wierszykiem:

Sto tysięcy karuzel, jabym trzykroć łożył,
Żeby Stanisław umarł, a Jan III ożył.

Przyniesiono jednę z kartek królowi, i mówią, że go ten koncept zmartwił niemało.
Wszystko to mignęło i przeszło, a my dziś starzy, co to się z nas porobiło! ha! ktoby to uwierzył, żem tak hasał na koniu z kopią w ręku? I gdzie się to wszystko podziało, te piękności naszych czasów!
— Widywałeś pan Grab?...
— Jakże nie! Ta nie była piękna z twarzy, ale figurę miała cudowną, i pierś jak z marmuru wyciosaną. Była z domu L.. Wpływ jéj na króla był niesłychany, tak że Bóg wié czego na nim nie wymogła, gdy chciała, do tego stopnia, że gdy raz, brat jéj, sławny gracz i rozrzutnik L..., zgrawszy się po swojemu do szczętu, i na słowo w dodatku, niejakiemu Wyhowskiemu, począł przed siostrą narzekać, skłoniła króla, żeby pośredniczył między nim a Wyhowskim, w układach z gry wynikłych. Ten Wyhowski był graczem z profesyi, a jak grał, uczciwie czy nie, tego nie wiem, to pewna, że L... grając z nim, przegrał, co tylko jeszcze mu z łaski siostry i króla zostawało. Pieniądze gotowe, klejnoty, powozy, konie i znaczną sumę na słowo puścił. Król wieczorem będąc u Grab... widzi ją we łzach, rozpytuje przyczyny, i daje słowo, że na to poradzi.
Nazajutrz rano, byłem na służbie w pokojach królewskich; wołają pazia, staję.
— Pójdziesz do pana Wyhowskiego — powiada mi król — i poprosisz go do mnie, natychmiast.
Skłoniłem się, ale tymczasem dyabeł wiedział, kto był pan Wyhowski, gdzie on mieszkał i jak go było szukać? W wielkim kłopocie stoję i myślę, gdy szambelan Kownacki, siedzący podówczas w sali, który rozkaz dany mi słyszał, a podobno i wiedział, o co chodziło, bo transpirowało, o co rzecz szła, powiada mi mieszkanie Wyhowskiego. Nie było więcéj nad dziewiątą rano; ruszam szybko.
Nie pamiętam już na jakiéj ulicy, wskazują mi mieszkanie przepyszne na pierwszém piętrze; wchodzę.
W pokojach zastaję samę jednę tylko, przecudnéj piękności