Zamilkliśmy oba, spoglądając, z jakim zapałem oddawał się grze ten, który nas na tę rozprawę naprowadził.
— Nie zakładałbym się — szepnął mi przyjaciel — żeby porzuciwszy fabrykę sukienną, Jerzy nie oddał się rozkoszom preferansa i marzeniom próżnowania. Z jego krótko trwającą gorączką łatwo przewidziéć, że niewiele sukna i kołder wyrobi, a pierwszy bilans, który mu małą stratę lub nie ten, jaki sobie zakładał, zysk pokaże, będzie ostatnią sukienni godziną.
Nim się zupełnie zrujnuje, przejdzie jeszcze przez cukrowarnie, płodozmian, merynosy, Niemca agronoma, handel gdański i kto wié co? może na ostatku ruszy się, sprzedawszy majątki na spekulacye do Odesy? — może pocznie pisać, może będzie podróżować? może wdzieje mundur i przypasze szablę?
Z nim za nicbym nie ręczył, nawet za kapucyńską brodę, a jeżeli tę zapuści, a uwinie się z nowicyatem i klamka zapadnie, nie wiem, co pocznie nie mogąc już wyjść z za furty! Wielkie zaprawdę nieszczęście niestałość taka, bo któż przewidziéć może, do czego ona doprowadzi? Wolałbym już upartego; jest nadzieja, że gdzieś dojdzie, choćby głowę o mur miał roztrzaskać.
Około r. 1850.