czuje z nią ruch jéj każdy, drga wielką jéj boleścią. Późniéj będzie to człowiek, a człowiek już sam sobie światem całym, i nic nie usłyszy nad to, co zechce posłyszéć.
„Śpij, dziecino! śpij, gołąbku!“ woła piastunka, i znowu je usypia.
A już mu w uszko wciska się pieśń inna, przylatująca zdaleka.
Słyszy gwary, słyszy szmery, wrzawę i spory ludzi, bój to inny, bój drugi, bój słowa, straszniejszy może od walki rąk i piersi. Tam z pobojowiska dusze ulatujące poległych wojowników anieli niosą do nieba; tu tylko ludzie na ludzi czatują, tu szatan dmucha, ostrzy im wyrazy, nabija myśli bratobójcze, celują do siebie, rażą się, zabijają, powstają upiorami zabici, plwają w twarze rodzonym, i sądzą, że z tego wrzątku prawda urośnie! Ślepi, ślepi! wrzawę i spór szatan gotuje w kociołku, a Bóg jéj nigdy nie błogosławi; z boju braci rodzi się tylko nienawiść, jak ze zgnilizny robactwo.
Znowu zbudziło się dziecię — Co ci to znowu, dziecino?
— To blask ją obudził! — odpowiedziała piastunka.
Zakołysali — usnęło, tuli znów oczęta — czemuż się tak wzdryga i rzuca?
Na drugim krańcu ziemi, brat zdradził brata, krew, nie krew może; łza, nie łza nawet, słowo spłynęło cicho ze zranionego serca, i ot budzi się jeszcze dziecina.
„Śpij, dziecię, śpij, kochanie — kołyszą je do snu znowu — śpij i marz, gołąbku!“
Ale oczy otwarło, rozżaliło się i płacze.
Cóż mu znowu sen przerwało?
Ach tam kiedyś daleko było dusz dwoje, które sobie przysięgły w niewiekuistém życiu wiekuistą miłość, i potargały pęta, które utkały nadzieją... a dziecię poczuło i zapłakało.
Nie dziwcie się niemowlęciu, sen jego wszystko przerywa, zdrada, miłość, bój, modlitwa — o miękkie jego serduszko kołaczą niewidome, miotają niém i zasnąć nie dają.
Śpiew niani, cichy, drzemiący, nie zagłuszy pieśni wielkich świata; jeszcze sobą nie żyjące, żyje już drugiemi, i błąkając się po świecie, podsłuchuje cudzego życia — kolebka się kołysze, kołyszmy się nad kolebką! Już nie jedna śpiewa niania, już jéj wszyscy śpiewają — każdy ze swoją przyszedł piosenką, kto z czém mógł — ojciec, matka, babka, siostra, braciszek i niania, i gość i kapłan.
Cicho! cicho! posłuchajmy, kołyszmy się nad kolebką.
Pieśń matki pierwsza, jest pieśnią przeczucia.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/314
Ta strona została uwierzytelniona.