prośbami, nie przywabić go muzyką, gdzie chce swobodny on leci, czasem w lesie przenocuje, choć drzewa szumią nad głową, czasem w polu gdzieś na miedzy, czasem i do wsi zawita, a jak słoneczko zagrzeje, gdyby lodek roztopnieje. Znów wieczorem o zachodzie, co na białym przybył koniu... witaj gościu! prosim, prosim! chodź do chaty, do dzieciny, do kołyski. Wlecze, wlecze się ulicą, czy pijany, czy zdrzemany, ledwie nogami dźwiga, szuka gospody sobie, a gdzie na drzwiach krzyż zobaczy, puka żądając noclegu... Inne drzwi stoją otworem, i stoją próżno noc całą, czary z nich starły krzyżyk, sen nie przestąpi progu...“
„Co téż to ty śpiewasz nianiu — przerywa jéj kapłan stary — tak masz śpiewać dziecięciu? nie o gusłach, nie o czarach, nie o pogańskiém snu bóstwie; o betlejemskim mu żłobie, śpiewaj wcześnie o Golgocie. Nie zaszkodzi, gdy choć we śnie Chrystus nawiedzi dziecinę, modlitwa ją ukołysze. Zawczasu uczcie modlitwy, rano pójcie słowem wiary! Ciężkie bo ciężkie jest życie — krzyż to pański, cierniów droga! Wzywajcie pomocy bożéj, przeciw potędze szatańskiéj, w kolebce krzyżem go zbrójcie, osłaniajcie modlitwami, każdéj to rany lekarstwo, na wszelką nędzę ratunek.“
Chwilę ucichł głos kapłana, a oko jego znużone i zbladłe patrzaniem na świat i ludzi, zaszło mu łzą srebrną jak włos posiwiały — nikt jednak nie śmiał milczenia przerwać i świetéj zadumy! A starzec usta otworzył i znowu szeptał po chwili:
„Dziwy cię w świecie czekają! Otworzysz oczy i znajdziesz na każdéj ścianie, na piersi, na ustach każdych i czole Chrystusa znamię... ale napróżno, napróżno odwoływać się do niego! Nikt ci już w imię to święte nie poda dłoni, ni wody, ani słowa pociechy, ni serca braterskiego! Zmarł dla nich Chrystus powtóre, ukrzyżowali go znowu, w niemym złożyli grobie. A jeśli go wywołują, chcą Boga czynić wspólnikiem swych namiętności i szałów! W świętém ewangielii słowie dla nich kamień obrażenia, wyrwą z niéj martwą literę, ducha wycisną żywego, a zimném próchnem chcą świecić na nocnéj swéj fałszu drodze! Pójdziesz ze świętego domu w świat szukać w Chrystusie braci, a znajdziesz tylko skalanych, upadle dzieci szatana, które po wodzie chrztu czystéj, obmywają się w kałuży.
„Wielkie miłosierdzie boże! któż wie, ty będziesz przykładem, ty im będziesz nawróceniem, możeś już napiętnowany, a Bóg naznaczył w kolebce czoło twoje na mieszkanie wielkiéj myśli, u usta na wieszczą pieśń nawrócenia!
„Może wśród ochrzczonych pogan, ty będziesz Janem, zwiastunem przyjścia ducha miłości, pokoju, ducha mądrości i zgody!
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/318
Ta strona została uwierzytelniona.