Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/328

Ta strona została uwierzytelniona.

zmiana powtórna, uspokoił się, uśmiechnął, a jakby ciężar spadł mu z piersi, tak znowu pierwszym swym głosem mówić począł:

IX.

— Ot patrz waćpan, anim się obejrzał, jak ten łotr przeze drzwi się tu wcisnął i na chwilę mnie był opanował, alem go już przegonił i niéma go... słyszałeś, jak bluźnił? Otóż to taka nędza moja, że tyle mną owładnął, iż tę samę głowę i usta, których ja na dobre używam, zaraz na swoje łajdactwa obraca.
Jeszcze nie mogę przyjść do siebie, śmiały! śmiały! O czémżeśmy mówili? o młodości, tak, zdaje mi się... ten stan niewinności nie trwa długo... Kain czyha, otwiera oczy, ocknął się; i jednego wiosennego poranku wstajesz z niepokojem w duszy, bo nieprzyjaciel już ci się w kradł do wnętrza i zamierza opanować zdradą, wziąć bez bitwy a Abla w tobie udusić pocichu. Jeśli cię jaka pobożna duszyczka, lub twój anioł stróż nie ostrzegł, żebyś dobrze w siebie wglądał, przepadniesz w pierwszém spotkaniu. Abel i Kain żyją zrazu jak bracia, w jednéj kolebce, w jednym Ewy uścisku; — Abel głupiutki jeszcze, Kain udając słodziuchne stworzenie; ale gdy jeden patrzy w niebo, drugi go ściąga na ziemię. A ziemia tak piękna młodym oczom, młodemu sercu; mój Boże, i tak w niéj ugrzęznąć łatwo!
Pamiętam jak dziś, stary bernardyn, ksiądz Józef, który często bywał u moich rodziców, pierwszy mnie ostzegł o grożącém niebezpieczeństwie; wpiło się to w umysł młody, ale zrazu tego łajdaka próżno jakoś w sobie szukałem, tak się skrył głęboko i gościć umiał z braciszkiem, że go ani znać było.
Tylko bywało, gdy się przyjdzie rozgniewać, kiedy przyjdzie użyć fałszu, gdy cię namiętność rozhuka, niewidomą siłą pomaga do ladajakiéj roboty i poklaskuje spełnionéj. Drugi znowu smuci się, wstydzi, płacze. Dopiéro rozmowa między niemi:
— A! jakie z ciebie dziecko! cały świat tak robi, cnota jest tylko oszukaństwem i spekulacyą...
— Ale do niéj wiedzie przeczucie, ku niéj steruje pragnienie, czemuż wstydem oblewa mi czoło?
— Wstyd jest przesądem i tchórzostwem...
— Czemuż ów pierwszy, a bezwstyd i zepsucie drugim, po nim? dlaczego tak silnie mówi w sercu?
— Bo je nim z młodu napojono.
— Bo go z sobą od Boga przyniosło...