wano ją wielkiemi słowy, aby szpar i dziur znać nie było, pozatykano duchem jak kłakami, polepiono filantropią, i cieszym się dziełem naszém... Ale ilekroć na tym sprzęcie coś usadowić potrzeba, najmniejszy ciężar łamie je i druzgocze, — ilekroć chcemy zastosować wielkie prawdy nasze wychodzą na pocieszne fałsze. Czasem doświadczenia z niemi doprowadzają do czegoś niby na oko pokaźnego, ale wpatrz się bliżéj, a przekonasz się, że fizyognomia myli, i ludzkość wzięta w kluby własnych praw syczy i boleje.
Spojrzmyż i porównajmy wieki te, w których nie urodziły się jeszcze formuły, nie prawiono o duszy i duchu... jaka tam potęga! jaka wielkość! co za żywot ogromny! Z całą swą cywilizacyą materyalną, kolejami, parą, bawełną angielską, telegrafami, świat stał się podobny machinie, w któréj ustawicznie jakieś kółko się psuje i zastanawia wszystko... dopóki go maszynista nie nalata... Co kółko, to nowa teorya, i tylko co nie widać, jak wcale nową budować przyjdzie machinę do teoryi, lub teoryą do machiny.
— Wolisz więc co innego? doktorze — spytałem — i ja dzielę twoje zdanie, ale czy poetyczność i wielkość przeszłości nie jest dziełem złudzenia i perspektywy powietrznéj, w któréj ją widzimy?
— Nie! zdradzają się wieki we wszystkich pozostałościach swoich... Po Egipcie zostały bazalty, głazy, piramidy choć ceglane, mumie i garnki... po Grecyi ideały z marmuru, bronzu i słowa... po Rzymie drogi olbrzymie i ruiny obozowisk... po średniowiecznéj przeszłości mogiły krzyżowców i katedry; — co po nas zostanie? alkaloidy i banhofy? dwudziestu czterech ekonomistów formułujących społeczną zasadę bytu, trochę szkła, trochę drutu i żelaziwa, dużo rdzy i kwita... Wiek, powiadam waćpanu, głupi, dziecinny i dowodzący upadku ludzkości; żadna w nim wielka myśl nie drga i zrodzona nie wyżyje długo w jego atmosferze zatrutéj, najlepszą potrafimy zepsuć... Jest niby pragnienie filantropijne podniesienia proletaryatu, ale jak się do tego biorą? jedni socyalizmu niewolą, drudzy utopią bałamutną. Sformowano miłosierdzie chrześcijańskie i zmieniono je w regularny podatek, ustanowiono towarzystwa i urzędników, którzy muszą być miłosierni od rana do nocy, a są wistocie tylko nieznośnemi machinami do podpisywania regiestrów.
Wszelka niespodzianość życia niknie, na wszystko znajduje się prawidło, od którego odstąpić na dół czy do góry nie godzi się... robią ze świata klasztor bez religii, rzecz w świecie najtrudniejszą.. fabrykę, warsztat... więzienie.
Teraz obejrzmy się w tył na to, co nas poprzedzało — weźmijmy
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/358
Ta strona została uwierzytelniona.