zdrów, silny, nieuderzający ani czystością, ani regularnością rysów, przecież coś poważnego mający w fizyognomii i wyraz jakiś obudzający ufność i wiarę. Czoło panowało téj twarzy uspokojonéj, zamyślonéj, trochę przedwcześnie podstarzałéj. Wydawał się téż daleko dojrzalszym, niż był wistocie, i znamiona statku i powagi uspokoiły oblicze, któremu brakło może świeżości i wdzięku. Była to jedna z tych twarzy, co nie kwitną, ale téż nie przekwitają.
Pod szerokiém i wzniosłém czołem uderzającém rozmiarami, świeciły oczy czarne, bez wielkiego ognia, z wytężeniem spokojném poglądające w głąb' człowieka i świata. Wzrok jego nie był ciekawie roztrzepany i ruchawy, ale przywiązywał się i wpajał tak głęboko w przedmiot, że gdy z niego zszedł, już go sobie przyswoił i część jego zabierać się zdawał z sobą. Usta wczesną się także oblokły powagą i rzadko kiedy uśmiechały; nadto surowo odrazu przywykał na życie spoglądać, nic w niém dlań nie było śmiesznego.
Cyryl z natury był powolny, zamyślony, małomowny, ale nic nie czynił téż na lekko, i co pomyślał, czy wyrzekł, brał do serca, obiecawszy, musiał dotrzymać, choćby go to najwięcéj kosztować miało, czy dał sobie, czy komu słowo, zacząwszy dokończył, z pół drogi nie zawróciło go zniechęcenie. Wcale nie samolubny, poświęcał się pocichu; o tém, co czynił lub zamierzał robić, nie mówił nigdy, nie pochwalił się, nie podniósł, nawet obwiniony nie łacno chciał oczyszczać. Było może trochę dumy w tym charakterze zamkniętym w sobie przez uczucie godności, ale nie mającym się z czém taić. Dla niego jedyną wyższość stanowił umysł, wykształcenie, nauka, a wreszcie uczynek — błyskotki nie mamiły go wcale, nie kłaniał się im, ani bogactwu, ani imieniowi, ani towarzyskim położeniom; — powierzchowność dumna nie onieśmielała go, władza nie obudzała postrachu, jaki na miłości własnéj przerażonéj o siebie czynić zwykła, gdy ją dotknie coś, co podraźnić lub upokorzyć może.
Wszystkie te wielkie i gruntowne przymioty Cyryl winien był ojcu, który niepospolitym był człowiekiem przy swém ubóstwie i położeniu pokorném, i matce godnie posiłkującéj starcowi w wychowaniu jedynego syna.
Żadnemi oni nie karmili go złudzeniami, a smutna rzeczywistość krzyżowéj drogi życia zawczasu odsłoniła się oczom Cyryla; — nie miał prawie dzieciństwa i młodości, ale ciepło serca nie wygasło w nim, rozżarzyło się owszem, i tak był zbrojny na wszelkie życia wypadki, że nic dlań niespodziewanego nie mogło go spotkać, bo na wszystko był gotów.
Ojciec Cyryla, którego dziad i pradziad przesiedzieli na jedném wiejskiém probostwie, nie był pokaźnym ani sławnym, ale wistocie na swém miejscu wielkim człowiekiem, i na wszelkiém stanowisku,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/393
Ta strona została uwierzytelniona.