Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/419

Ta strona została uwierzytelniona.

Z tego aniołka, co stał z uśmiechem w białéj sukience w progu życia... nikt nie powié, co się stanie... Ona gotowa być lub dłużéj aniołem, lub stać się szaloną kusicielką do złego. Ale czy ona winna? czy my winni?... Stoi w progu i czeka, jeszcze zasłona biała spływa po niéj, ręka drży wyciągnięta... kto ją przetrzyma? praca czy szał, obowiązek czy pragnienie?... Potém już pójdzie za przewódcą i oplótłszy na szyi jego ramiona, w przepaść z nim, lub z nim w niebo.
Kusić się o to, by wypowiedziéć kobietę, byłoby... chciéć ręką zdjąć gwiazdkę z nieba lub dłonią ocean wypróżnić... zdaje ci się, żeś ją poznał, zdaje się, żeś ją znienawidził, zdaje się, żeś się jéj wyrzekł... niéma dla ciebie tajemnic... jesteś spokojny... ale czekaj do jutra... zjawia ci się nowy typ, nowa istota, nowy świat i mędrzec zarozumiały, składasz proch swéj mądrości przed tą niezbadaną istotą... jakbyś wczoraj nowy nieśmiały przyszedł na świat. Znałeś wszystkie... aleś nie znał téj jednéj, która tamtym zadaje kłamstwo cnoty, lub kłamstwo obłudy, lub fałsz tajemniczością.
Tak wiele napisano o kobietach, że dziś zdaje się, jakby nikt nic o nich nie pisał. Te pisma różne jedne po drugich kreśląc fantazyjne gzygzaki, cala księgę uczyniły nieczytelną. Zawsze mi się zdaje, że granitowy sfinks egipski śmiejący się młodą twarzą niewiasty, wykuty został przed tysiącami lat, aby wyrazić, iż ona pozostanie niezbadaną zagadką.
W tym aniołku z różowym uśmiechem... co tak patrzy pogodnie, jest już wszystko dobre i wszystko złe świata; co więcéj — jest kameleońska zmienność barwy... Skrzydła jéj to się stają cherubinowém światłem, to szeleszczą niedoperzową skórą suchą. Nie wiesz, czy cię pocałuje, czy ukąsi, a może pocałunek uprzedzi ranę lub rana wywoła uścisk. W końcu najzepsutsza jeszcze ma łzę ukrytą gdzieś głęboko, która zawsze wytrysnąć gotowa a najlepsza trochę zdrady na obronę swéj słabości.
Mylę się, stary to przesąd mówić o sile maluczkiéj, kiedy jéj tylko siła jest prawdziwą, a wszelka inna zmyśloną i chwilową. Kobieta wcale nie jest słabą, a Bóg nie dał jéj materyalnej przewagi tylko dlatego, aby się nigdy gwałtem zmazać nie mogła. Jest to dobrodziejstwo, nie wydziedziczenie. Czémże jest ta siła, co zabija, przy téj sile, co żywi i pociąga? Pierwsza umié zniszczyć i zetrzéć w proch, ale nie stworzy nic, ta łączy, spaja, goi i słodzi...
W miarę jak świat się uszlachetnia, kobieta bierze górę i coraz wyższe wywalcza stanowisko. U barbarzyńskich ludów, ona dźwiga ciężary, ona znosi pracę, ona jest sługą i niewolnicą,