Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/436

Ta strona została uwierzytelniona.

biegłem do niego, zajmował parę pokojów w gmachu szkolnym... pełnym ksiąg i papierów. Uściskaliśmy się ze łzami.
— Cóż porabiasz? co się z twoją historyą stało? — zapytałem po pierwszych przywitaniach — porzuciłeś ją?
— A! uchowaj Boże! — zawołał — głębiéj w niéj siedzę zatopiony niż kiedykolwiek. Wybrałem cudowną epokę, zakochałem się w niéj, pracuję nad nią i najrozkoszniejsze dni życia mojego jéj winienem. Wystaw sobie to odgrzebywanie z pod popiołów zagrzebanego w nich życia i skarbów. Co chwila odkrycie nowe, błysk... cudo! Wstają mi z martwych postacie... widzę je wyraźniéj codzień, oblicza ich się rumienią, usta przemawiają... Uczę się rozumiéć ich mowę... Epoką tą jest panowanie Zygmunta Augusta. Wystaw sobie tło tego XVI wieku: odrodzenie sztuki, ruch umysłów, obudzenie się chrześcijaństwa w skostniałych zamrożonego pętach... to tło europejskiéj kultury, na którém występują takie charaktery jak Zygmunt Stary, Bona, Kmitowie, Orzechowscy... nowatorowie religijni, takie kobiety jak Barbara i Jagiellonki... taki dwór!!! Co to za obraz! a jak obfity materyał!...
— Jużeś go zebrał? — spytałem.
— A! nie! jeszcze tego nie mogę powiedziéć, jeszcze mi tego nie dosyć, jeszcze tysiące tomów zostaje do przepatrzenia, do mozolnego zbadania, ale jestem na drodze... stosy notat leżą...
— A więc praca pociągnie się jeszcze długo?
— Czyż ja wiem? mnie przy niéj lata upływają jak błyskawice... Rozpocząłem już redakcyę kilku rozdziałów i musiałem porzucić, przekonawszy się, że o prawodawstwie, które tu ważny moment stanowi, nie jestem przygotowany mówić kompetentnie. Studyuję prawo i prawodawstwo współczesne europejskie.
Mówiliśmy potém o czém inném. Wieczorem profesor pokazywał mi zapisane księgi całe... studya cenne, ale ułamkowe. Cieszyliśmy się z nim razem i życząc mu powodzenia, rozstałem się z nim nazajutrz rano...
Było to, jeśli się nie mylę, około 1839 roku. Przeniosłem się na Wołyń i profesor Damian ze swoją historyą zszedł mi z oczów... Znowu lat kilka zbiegło szybko... mnie przy nawpół gospodarskiéj, wpół literackiéj pracy... a światu na przerabianiu pojęć, idei i historyi współczesnéj coraz nowym krojem...
Jednego ranka postrzegłem pocztową bryczkę zajeżdżającą przed ganek; jakież było zdziwienie moje, gdym wyszedłszy poznał (nie odrazu) w bladym i zmęczonéj twarzy podróżnym dawnego towarzysza...
— Cóż ty tu robisz i jaki szczęśliwy traf? — zawołałem, prowadząc go do swojéj przybudówki dla książek moich skleconéj.